Otrzymane komentarze dla użytkownika slawannka, strona 490
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
a to Włoszka, powinna być przyzwyczajona:)
-
hm...
-
długowieczny!;-)
-
no cóż - bałkany blisko, grecy itp
-
qrcze... nie powiedziałbym żeś nowicjuszka!
-
a, zgubiłam kawalek - 28 lat emigracji dla wiary w tym sanktuarium
-
wyraźnie spragniona! pewnie przez to włoskie słońce;-)
-
Ojciec Adrian Osmołowski, franciszkanin polski 28 lat emigracji dla wiary, człowiek Boga.
Gemona w 150 lecie urodzin, 1988
-
bardziej mi to na niezbyt udane (kształtem!!!) ciastka wygląda:-)
-
Rozgryzłeś mnie:)
Ale tak ciut bardziej na serio - ja myślę, że to nie do końca jest tak, po prostu, jak ktoś cichutko sobie siedzi przed telewizorem to mu najwyżej koc z kolan może się zsunąć, a jak ktoś ryzykuje, coś robi, gdzieś się pcha, na przekór niemożliwościom, no to się takie rzeczy dzieją... Bo większość moich przygód wynika z faktu, że w zasadzie, powinnam siedzieć w domu i zajmować się kuchnią i dziećmi a nie gdzieś tam latać, albo pcham się gdzieś skądś nie umiem wrócić, albo wybieram się w podróż, na którą nie mam ani kasy ani czasu...
Czyli, wracając do początku - oczywiście, masz rację! Prowokuję!
Nieuleczalna choroba na Włochy - fakt! Ale wiesz, ja bym pojechała i gdzie indziej, tylko musząc wybierać - wolę tam, bo to trochę tak jak układanie puzzla, coraz więcej robi się jasne na mapie Włoch. A na globusie to by śladu nie było jakbym próbowała coś ułożyć z moich podróży...
-
a to Włoszka, powinna być przyzwyczajona:)
-
hm...
-
długowieczny!;-)
-
no cóż - bałkany blisko, grecy itp
-
qrcze... nie powiedziałbym żeś nowicjuszka!
-
a, zgubiłam kawalek - 28 lat emigracji dla wiary w tym sanktuarium
-
wyraźnie spragniona! pewnie przez to włoskie słońce;-)
-
Ojciec Adrian Osmołowski, franciszkanin polski 28 lat emigracji dla wiary, człowiek Boga.
Gemona w 150 lecie urodzin, 1988 -
bardziej mi to na niezbyt udane (kształtem!!!) ciastka wygląda:-)
-
Rozgryzłeś mnie:)
Ale tak ciut bardziej na serio - ja myślę, że to nie do końca jest tak, po prostu, jak ktoś cichutko sobie siedzi przed telewizorem to mu najwyżej koc z kolan może się zsunąć, a jak ktoś ryzykuje, coś robi, gdzieś się pcha, na przekór niemożliwościom, no to się takie rzeczy dzieją... Bo większość moich przygód wynika z faktu, że w zasadzie, powinnam siedzieć w domu i zajmować się kuchnią i dziećmi a nie gdzieś tam latać, albo pcham się gdzieś skądś nie umiem wrócić, albo wybieram się w podróż, na którą nie mam ani kasy ani czasu...
Czyli, wracając do początku - oczywiście, masz rację! Prowokuję!
Nieuleczalna choroba na Włochy - fakt! Ale wiesz, ja bym pojechała i gdzie indziej, tylko musząc wybierać - wolę tam, bo to trochę tak jak układanie puzzla, coraz więcej robi się jasne na mapie Włoch. A na globusie to by śladu nie było jakbym próbowała coś ułożyć z moich podróży...