Otrzymane komentarze dla użytkownika slawannka, strona 489
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
-
Nie, no, doceniam się chyba - troszeczkę:)
Sprawy drugorzędne - fakt, tylko weź pod uwagę, że czasami te sprawy praktycznie uniemożliwiają jakąkolwiek przygodę...
A z drugiej strony, jest jeszcze faktem, że dla mnie te różne "wypadki przy pracy" są dopełnieniem przygody, a dla kogoś mogłyby być jedynie wkurzającym wydarzeniem, o którym chce się zapomnieć. Każdy z nas miewa takie przypadki, tylko nie każdy może o nich pamięta, lub też ma ochotę opowiedzieć, i oswoić pamięć o nich. A ja uważam, że wszystko ma swoje dobre i złe strony, i po to mi ukradli samochód, żeby sam wyjazd był tym bardziej wielkim, całkiem nieprawdopodobnym osiągnięciem.
-
o nie! te maski, to jedynie pamiątka i przykład. skoro raz (i to za pierwszym razem) zrobiłaś coś takiego, to kolejne próby... ho-ho... aż strach pomysleć co mogłoby się "urodzić":-)
-
etam... nie chcę się bawić w domorosłego psychologa, ale myślę, że czasem zwyczajnie się nie doceniasz:-) kasa i czas to rzeczy, mimo wszystko, drugorzędne. a kuchnia i dzieci poczekają! nie będę ci słodził... sama wiesz, że jestes pozytywnie zakręcona!:-)
a co do chorób... wychodzi na to, że najlepiej byłoby zakochac się w san marino, albo innym monaco;-)
-
nie ja, moje maski się marnują! Leżały latami gdzieś na strychu, teraz je odkurzyłam i umyłam do zdjęcia, i znów poszły do pudełka...
-
no to sądząc po powyższych przykładach - marnujesz się dziewczyno!:-)
-
no...?
-
w tłumie obcokrajowców zawsze można poudawać;-)
-
to był taki incydent:)
Nowicjuszka w sensie prób, to może nie, bo jako dziecię próbowałam wyrzeźbić w drewnie głowę mojego brata, ale ponieważ poprawiając wycięłam za dużo i dokleić się nie dało, wywaliłam dzieło do pieca, i do Gemony nigdy więcej (i nigdy po Gemonie) nie próbowałam.
-
no nie wiem... w angielskich kościołach też często widzę obrazy kojarzące się z ikonami, więc chyba nie chodzi tylko o bliskość geograficzną.
-
Nie, no, doceniam się chyba - troszeczkę:)
Sprawy drugorzędne - fakt, tylko weź pod uwagę, że czasami te sprawy praktycznie uniemożliwiają jakąkolwiek przygodę...
A z drugiej strony, jest jeszcze faktem, że dla mnie te różne "wypadki przy pracy" są dopełnieniem przygody, a dla kogoś mogłyby być jedynie wkurzającym wydarzeniem, o którym chce się zapomnieć. Każdy z nas miewa takie przypadki, tylko nie każdy może o nich pamięta, lub też ma ochotę opowiedzieć, i oswoić pamięć o nich. A ja uważam, że wszystko ma swoje dobre i złe strony, i po to mi ukradli samochód, żeby sam wyjazd był tym bardziej wielkim, całkiem nieprawdopodobnym osiągnięciem. -
o nie! te maski, to jedynie pamiątka i przykład. skoro raz (i to za pierwszym razem) zrobiłaś coś takiego, to kolejne próby... ho-ho... aż strach pomysleć co mogłoby się "urodzić":-)
-
etam... nie chcę się bawić w domorosłego psychologa, ale myślę, że czasem zwyczajnie się nie doceniasz:-) kasa i czas to rzeczy, mimo wszystko, drugorzędne. a kuchnia i dzieci poczekają! nie będę ci słodził... sama wiesz, że jestes pozytywnie zakręcona!:-)
a co do chorób... wychodzi na to, że najlepiej byłoby zakochac się w san marino, albo innym monaco;-)
-
nie ja, moje maski się marnują! Leżały latami gdzieś na strychu, teraz je odkurzyłam i umyłam do zdjęcia, i znów poszły do pudełka...
-
no to sądząc po powyższych przykładach - marnujesz się dziewczyno!:-)
-
no...?
-
w tłumie obcokrajowców zawsze można poudawać;-)
-
to był taki incydent:)
Nowicjuszka w sensie prób, to może nie, bo jako dziecię próbowałam wyrzeźbić w drewnie głowę mojego brata, ale ponieważ poprawiając wycięłam za dużo i dokleić się nie dało, wywaliłam dzieło do pieca, i do Gemony nigdy więcej (i nigdy po Gemonie) nie próbowałam. -
no nie wiem... w angielskich kościołach też często widzę obrazy kojarzące się z ikonami, więc chyba nie chodzi tylko o bliskość geograficzną.
W sumie, chyba nie ważne w jaką stronę to wyłazi, ważne, żeby kiełkowało...