W ‘Mieście Lwa’ zatrzymaliśmy się znowu w tym samym hostelu w Małych Indiach, co poprzednio. Większość czasu spędziliśmy tym razem na pieszym wałęsaniu się po mieście. Obeszliśmy Małe Indie, co było głównie spacerem kulinarnym ;), Dzielnicę Kolonialną (Historic District), oglądając znane i mniej znane budynki, takie jak parlament, sąd czy ratusz oraz Marina Bay z drapaczami chmur i Parkiem Merliona – statuy pół-lwa z ogonem ryby, symbolem Singapuru. Oglądnęliśmy też zachód słońca nad portem i przyglądaliśmy się przygotowaniom do zbliżającego się nocnego wyścigu Formuły 1. Montowano właśnie oświetlenia wzdłuż ulic i trybuny, a nad miastem górowały bilbordy zachęcające do zakupu miejsc w hotelach z widokiem na ścigające się bolidy w cenie od 500 USD za dzień. Co za gratka, prawda?
Naszym ostatnim przystankiem w Singapurze było lotnisko Changi, skąd odlecieliśmy do Auckland w Nowej Zelandii.
Do widzenia Azjo!