Podróż 5 kontynentów w 5 miesięcy - Znowu w Malezji. Kuala Lumpur i Johor Bahru.



2009-10-26

W Kuala Lumpur spędziliśmy niestety tylko niecałe 2 dni, z których tylko kilka godzin mogliśmy przeznaczyć na zwiedzanie. Udaliśmy się więc od razu pod słynne, niegdyś najwyższe na świecie, bliźniacze wieże Petronas. Faktycznie: bardzo wysokie ;).

Stamtąd skierowaliśmy nasze kroki do Centralnej Hali Targowej, gdzie zjedliśmy parę naszych ulubionych malezyjskich potraw oraz wybraliśmy kilka małych, pakownych pamiątek dla rodziny i przyjaciół. Zakupy robi się tu bardzo przyjemnie, alejki między straganami są przestronne, a sprzedawcy uprzejmi i w ogóle nie natarczywi, jak to się czasami zdarza. Miłe dla oka są też stoiska z antykami i lokalnych artystów i artystek: nie tylko malarzy, rzeźbiarzy, ale i mistrzyń szydełka, igły, nitki i wełny.

Z paroma małymi pakunkami powędrowaliśmy do dzielnicy Chińskiej (Chinatown), tętniącej życiem do późnego wieczoru.

Około południa następnego dnia wyruszyliśmy do Johor Bahru. Tutaj na lotnisku odebraliśmy nasze bagaże, które zostawiliśmy w skrytce dwa miesiące wcześniej. Odetchnęliśmy z ulgą, że wciąż tu były!

W Azji pozostały nam tylko 3 dni. Chcieliśmy spędzić je w Johor, ale nie znaleźliśmy żadnego rozsądnego noclegu. Nie chcieliśmy też zawracać głowy naszym wspaniałym gospodarzom z Couch Surfingu z poprzedniego pobytu, ponieważ właśnie przyszła na świat ich córeczka. Postanowiliśmy więc pojechać prosto do Singapuru, skąd wylatywaliśmy do Nowej Zelandii.

  • Kuala lumpur petronas twin towers