czyli kto pomoże pomocy drogowej...
Powoli kończył się już nasz pobyt w Namibii. Postanowiliśmy jeszcze spróbować dostać się na Waterberg Plateau, gdzie mielibyśmy szansę zobaczenia bawoła afrykańskiego, brakującego nam do kolekcji wielkiej piątki.
Po noclegu przy dziwacznym zamku (!) Duvisieb niespiesznie udaliśmy się na północ. Niestety próba ocalenia życia jakiemuś niezdarnemu ptakowi plączącemu się po drodze skończyła się małą katastrofą. Wszyscy powtarzają, że na szutrowej drodze nie próbuje się ominąć zwierząt, ale instynkt Europejczyka jest najwyraźniej silniejszy... no cóż. Auto było w kiepskim stanie, ale najważniejsze, że nam nic poważnego się nie stało.
Namibia pozostawiła na szczęście mnóstwo wspaniałych wspomnień.