Podróż Pod granatowym niebem Namibii - Pożegnanie z tropikami



Przejazd przez cały Caprivi Strip od okolic wodospadów Wiktorii do Etoshy jest długi i monotonny. Drogę urozmaiciło nam wesołe stadko hipopotamów szczerzących swoje krzywe, żółte zęby oraz kontrola weterynaryjna konfiskująca świeżo zakupione steki na braii. Ubzdurało się nam, że pakowane próżniowo mięso nie stanowi problemu, a okazało się, że trzeba było postawić na zdrowsze jedzenie - ryby lub chociaż drób.

Nocleg planowaliśmy nad wodospadami Popa - tak niskimi, że ledwie widocznymi przy wysokim stanie rzeki. Przepływająca przez skrawek Namibii rzeka Okawango jednak tak silnie wezbrała po długotrwałych, ulewnych deszczach, żę pozalewała niemal wszystkie okoliczne campingi. Ochroniarze na bramach przepraszali za utrudnienia i kierowali do konkurencji. W końcu spotkany właściciel uznał, że może i jest ciasno, ale spokojnie się zmieścimy, więc z ulgą postawiliśmy auto pomiędzy głośną rodzinką Niemców, a znakiem ostrzegającym przed krokodylami i zasnęliśmy wsłuchując się w wieczorne występy buszmejskiego ludowego zespołu pieśni i tańca...

Nad Okawango leży też malutki Mahango Game Park. Jego ciekawsza część położona nad brzegiem rzeki znajdowała się pod wodą, ale i tak udało się nam zobaczyć dwóch samców antylopy szablorogiej uzbrojonych w długie, imponujące rogi.

Pod wieczór poskakaliśmy jeszcze po największym (odkrytym) meteorycie Hobe, noszącym liczne ślady po piłach i młotkach, a dzień skończyliśmy goniąc się w czyściutkim, 50-metrowym basenie na kempingu w Tsumeb. Przed nami była jedna z największych atrakcji Namibii - park Etosha...

  • hipcie na Caprivi Strip
  • antylopa szabloroga, Mahango Game Park
  • ślady hipoptama, Mahango Game Park
  • rodzinka antylop kob liczi, Mahango Game Park
  • Mahango Game Park
  • Meteoryt Hoba