Komentarze użytkownika zfiesz, strona 846
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
p.s.: gdybym mógł coś zasugerować... może wykadruj troche tę fotkę, tak żeby "forma przestrzenna" bardziej rzucała się w oczy niż asfalt?:-)
-
qrcze! ze dwadzieścia razy przejeżdżałem koło tej "rzeźby", ale nigdy nie wysiadłem, ani nie chciało mi się do niej wrócić:-) fajny motyw...
-
ja nie mam jakiegoś ideologicznego podejścia do podróży z biurami. po prostu uważam, że to głupota, wyrzucanie pieniędzy i rzacz absolutnie nie dla mnie. owszem, sam czasem korzystam z namiastek zorganizowanego podróżowania: jakies objazdówki w miejscach, w których zatrzymuję się tylko na chwilę; bukowanie lotu wraz z hotelem, jeśli wiem, że jadę do jednego miasta, z którego będę wyjeżdżał rano, a wracał wieczorem - zazwyczaj taka opcja wychodzi dużo taniej, niż osobne rezerwacje. jednak wizja jazdy autobusemlotu samolotem z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków i pijanych rodziców najzwyczajniej w świecie mnie przeraża!
bardziej zastanawiają mnie motywacje ludzi, którzy godzą sie na takie warunki i takie traktowanie (choćby jak to wspomniane przez "biurapodrozytozlo". pomijam już nawet fakt, że wakacje to w założeniu czas swobody, ale wielokrotnie natykając się gdzieś w świecie na zorganizowane grupy, ze zdziwieniem stwierdzałem, że większość ich uczestników wyglądała na przygnębionych, znudzonych, zmęczonych...
i jeszcze jedna sprawa... krorty na całym świecie praktycznie nie różnią się od siebie. po co wiec płacić grubą kasę za wyjazdy do... meksyku, czy inne malediwy, skoro w chorwacji czy na ibizie jest dokładnie to samo? a poźniej okazuje się, że najwiekszą atrakcją tunezji (przynajmniej na podstawie zdjęć) jest usmiechnięta, różowa, cycata blobdyna. albo ta sama w basenie... albo na wielbłądzie... albo w innej sytuacji.
hmmm...
-
vamos...
-
Dzięki za info. Co prawda chwilowo chyba odłożę Afrykę, ale zapamiętam na przyszłość. Póki co w październiku czeka na mnie Meksyk (po raz trzeci i chyba chwilowo ostatni;-), a na przyszły rok planuję Jemen (a właściwie Sokotrę) i karaibskie wybrzeże Kolumbii. Co wyjdzie? Zobaczymy:-)
-
p.s.: gdybym mógł coś zasugerować... może wykadruj troche tę fotkę, tak żeby "forma przestrzenna" bardziej rzucała się w oczy niż asfalt?:-)
-
qrcze! ze dwadzieścia razy przejeżdżałem koło tej "rzeźby", ale nigdy nie wysiadłem, ani nie chciało mi się do niej wrócić:-) fajny motyw...
-
ja nie mam jakiegoś ideologicznego podejścia do podróży z biurami. po prostu uważam, że to głupota, wyrzucanie pieniędzy i rzacz absolutnie nie dla mnie. owszem, sam czasem korzystam z namiastek zorganizowanego podróżowania: jakies objazdówki w miejscach, w których zatrzymuję się tylko na chwilę; bukowanie lotu wraz z hotelem, jeśli wiem, że jadę do jednego miasta, z którego będę wyjeżdżał rano, a wracał wieczorem - zazwyczaj taka opcja wychodzi dużo taniej, niż osobne rezerwacje. jednak wizja jazdy autobusemlotu samolotem z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków i pijanych rodziców najzwyczajniej w świecie mnie przeraża!
bardziej zastanawiają mnie motywacje ludzi, którzy godzą sie na takie warunki i takie traktowanie (choćby jak to wspomniane przez "biurapodrozytozlo". pomijam już nawet fakt, że wakacje to w założeniu czas swobody, ale wielokrotnie natykając się gdzieś w świecie na zorganizowane grupy, ze zdziwieniem stwierdzałem, że większość ich uczestników wyglądała na przygnębionych, znudzonych, zmęczonych...
i jeszcze jedna sprawa... krorty na całym świecie praktycznie nie różnią się od siebie. po co wiec płacić grubą kasę za wyjazdy do... meksyku, czy inne malediwy, skoro w chorwacji czy na ibizie jest dokładnie to samo? a poźniej okazuje się, że najwiekszą atrakcją tunezji (przynajmniej na podstawie zdjęć) jest usmiechnięta, różowa, cycata blobdyna. albo ta sama w basenie... albo na wielbłądzie... albo w innej sytuacji.
hmmm...
-
vamos...
-
Dzięki za info. Co prawda chwilowo chyba odłożę Afrykę, ale zapamiętam na przyszłość. Póki co w październiku czeka na mnie Meksyk (po raz trzeci i chyba chwilowo ostatni;-), a na przyszły rok planuję Jemen (a właściwie Sokotrę) i karaibskie wybrzeże Kolumbii. Co wyjdzie? Zobaczymy:-)