Komentarze użytkownika na_biegunach, strona 2
Przejdź do głównej strony użytkownika na_biegunach
-
Najsłynniejszy teraz już chyba tzw. infinity edge pool - ponoć robi niezłe wrażenie, ale z moim lękiem wysokości nie odważyłabym się ;)
-
Dzięki za odwiedziny :) Właśnie za miesiąc wybieram się m.in. do Singapuru i KL, więc będę miała porównanie - ogromne azjatyckie miasta, zupełnie różne klimaty (kulturowe i pogodowe - w Tokio byłam zimą, miesiąc przed tsunami, różnica więc 30stC). Postaram się opisać wrażenia.
-
leoleo, a moi znajomi po moich opowieściach stwierdzili, że muszą pojechać i się przekonać, czy mam rację :)
-
Hehe, dzięki :)
-
och, Kotlina Kłodzka - moje miejsce na ziemi zaraz obok Wrocławia (obok - w sensie odległości i lubialności) :) Jest tam o zwiedzać, nawet bez wypadu do Czech :)
-
Tak, w Tokio samotność raczej nie doskwiera, ale wyobraź sobie taką sytuację, że idziesz niesamowicie tłoczną ulicą w dość popularnej targowej dzielnicy, wszędzie szum, zapachy jadła wszelakiego, muzyka z każdej strony inna i raptem trafiasz na niesamowicie odmienną od tej ulicznej dyskoteki oazę spokoju - mały chram wciśnięty między wiadukt kolejowy a bloki mieszkalne. Wchodzisz i cały ten zgiełk ustaje, czujesz się jak w innym świecie. A potem nad głową przejeżdża pociąg i wracasz do jazgotliwej rzeczywistości. Kocham przyrodę, spacery brzegiem wyludnionej plaży czy po pachnącej łące na wsi, ale coś takiego jak metropolia też leży w ludzkiej naturze i również może być piękne, ciekawe, odmienne :) A ja, szara mysz z prowincji świata, tym bardziej się tym podniecam.
-
Smoku Wawelski, masz rację - napiszę do Kolumbera, bo to wygląda, jakbym zjechała drugie tyle co naprawdę ;)
-
rodos13, dzięki za podpowiedź, ale niestety już tego próbowałam - nie mogę wybrać z listy innej Nary, a pojawiają się do wyboru nawet trzy, a nie dwie :)
traveluk, Tokio nam się podobało bardzo, bo "ma swój styl". Owszem - moloch, głośny... na dłuższą metę nie da się tam mieszkać. Ale spędzić kilka(naście) dni wycieczki - SUPER! Stwierdziłam, że mogłabym tam zamieszkać nawet przez rok w ramach jakiejś służbowej wymiany pracowniczej i codziennie odkrywałabym miasto po kawałku ;) Ach, te świątynie schowane między blokami, niemal na podwórkach - piękna sprawa. Jedzenie owszem, fantastyczne. Do tego stopnia, że smakowało mi niemal wszystko, a zazwyczaj jestem wybredna, hehe. Co do Osaki, to byliśmy tam dosłownie chwilę, bo miasto rzeczywiście nie ma zbyt wiele do zaoferowania prócz niezłych knajp i kilku centrów poświęconych technicznym maniakom. Wydaje mi się jednak, że Yokohama jest jeszcze nudniejsza ;)
-
mam klaustrofobię, więc nie wchodziłam do środka :) Ale fakt, Budda z okienkami to coś, czego się nie spodziewałam ;)
-
prawdaż :) Podobało mi się tam najbardziej.
-
Najsłynniejszy teraz już chyba tzw. infinity edge pool - ponoć robi niezłe wrażenie, ale z moim lękiem wysokości nie odważyłabym się ;)
-
Dzięki za odwiedziny :) Właśnie za miesiąc wybieram się m.in. do Singapuru i KL, więc będę miała porównanie - ogromne azjatyckie miasta, zupełnie różne klimaty (kulturowe i pogodowe - w Tokio byłam zimą, miesiąc przed tsunami, różnica więc 30stC). Postaram się opisać wrażenia.
-
leoleo, a moi znajomi po moich opowieściach stwierdzili, że muszą pojechać i się przekonać, czy mam rację :)
-
Hehe, dzięki :)
-
och, Kotlina Kłodzka - moje miejsce na ziemi zaraz obok Wrocławia (obok - w sensie odległości i lubialności) :) Jest tam o zwiedzać, nawet bez wypadu do Czech :)
-
Tak, w Tokio samotność raczej nie doskwiera, ale wyobraź sobie taką sytuację, że idziesz niesamowicie tłoczną ulicą w dość popularnej targowej dzielnicy, wszędzie szum, zapachy jadła wszelakiego, muzyka z każdej strony inna i raptem trafiasz na niesamowicie odmienną od tej ulicznej dyskoteki oazę spokoju - mały chram wciśnięty między wiadukt kolejowy a bloki mieszkalne. Wchodzisz i cały ten zgiełk ustaje, czujesz się jak w innym świecie. A potem nad głową przejeżdża pociąg i wracasz do jazgotliwej rzeczywistości. Kocham przyrodę, spacery brzegiem wyludnionej plaży czy po pachnącej łące na wsi, ale coś takiego jak metropolia też leży w ludzkiej naturze i również może być piękne, ciekawe, odmienne :) A ja, szara mysz z prowincji świata, tym bardziej się tym podniecam.
-
Smoku Wawelski, masz rację - napiszę do Kolumbera, bo to wygląda, jakbym zjechała drugie tyle co naprawdę ;)
-
rodos13, dzięki za podpowiedź, ale niestety już tego próbowałam - nie mogę wybrać z listy innej Nary, a pojawiają się do wyboru nawet trzy, a nie dwie :)
traveluk, Tokio nam się podobało bardzo, bo "ma swój styl". Owszem - moloch, głośny... na dłuższą metę nie da się tam mieszkać. Ale spędzić kilka(naście) dni wycieczki - SUPER! Stwierdziłam, że mogłabym tam zamieszkać nawet przez rok w ramach jakiejś służbowej wymiany pracowniczej i codziennie odkrywałabym miasto po kawałku ;) Ach, te świątynie schowane między blokami, niemal na podwórkach - piękna sprawa. Jedzenie owszem, fantastyczne. Do tego stopnia, że smakowało mi niemal wszystko, a zazwyczaj jestem wybredna, hehe. Co do Osaki, to byliśmy tam dosłownie chwilę, bo miasto rzeczywiście nie ma zbyt wiele do zaoferowania prócz niezłych knajp i kilku centrów poświęconych technicznym maniakom. Wydaje mi się jednak, że Yokohama jest jeszcze nudniejsza ;) -
mam klaustrofobię, więc nie wchodziłam do środka :) Ale fakt, Budda z okienkami to coś, czego się nie spodziewałam ;)
-
prawdaż :) Podobało mi się tam najbardziej.