Ocenione komentarze użytkownika zfiesz, strona 295
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
http://www.youtube.com/watch?v=4RS4u6aePFU
-
plus dla mamy.... dzieciaki dostały lody ;-)
-
jasne że nie wyjątek... w końcu to tipova cerkiew;-)
-
dzięki za przypomnienie dino:-D przeczytałem, zaplusiłem foty, a podróży zapomniałem:-)
-
no chyba właśnie, pod koniec roku, będziemy się starali o warunkowe;-)
-
"(...) Widziała tylko raz trzęsienie ziemi, w tysiąc dziewięćset czterdziestym drugim roku, kiedy Meksyk obiegła wieść
o niesłychanym wydarzeniu: pewien chłop w stanie Michoacan, orząc pole, zobaczył, że z dziury w ziemi wydobywa się dym i w niedługim czasie ziemia urodziła tam wulkan dziecko, plujący odłamkami skał, lawą, iskrami. Jego blask oglądać można było każdej nocy z bardzo daleka. Zjawisko narodzin wulkanu, o skróconej nazwie Paricutin (rzeczywista nazwa miejsca w języku Indian Tarasków jest niewymawialna: Paranguaricutiro), było zabawne, zdumiewające, tak ekstrawaganckie, ze można je było zaakceptować. W kraju, gdzie wulkan wyrasta z niczego z dnia na dzień, wszystko może się zdarzyć... (...)"
[Carlos Fuentes, "Lata z Laura Diaz", Warszawa 2001, s. 431-432]
-
nie mam już urlopu:-(
-
oj! ostatnio ta ja się strasznie ustatkowałem z tym 'powsinogowstwem'!:-) gorąco dyskutowana kwestia powrotu na łono ojczyzny bardzo studzi zapał wyjazdowy. niestety...
-
czyli w zasadzie cena ledwie jednego spośród (pewnie) kilkuset przewożonych aut. a co w zamian? skrócenie drogi o kilka (kilkanaście?) tysięcy kilometrów i ominięcie niebezpiecznych wód. do tego obsługa kilku tysięcy osób na całej trasie kanału... to chyba nie jest wygórowana cena...
btw... za przepłynięcie kanału zapłacić musi każdy. nawet płynąc wpław! opłata w takiej sytuacji, według stawek tonażowych, wychodzi (o ile dobrze pamiętam) kilka centów:-)
-
lekki wariat co najwyżej! żaden demon!:-)
-
http://www.youtube.com/watch?v=4RS4u6aePFU
-
plus dla mamy.... dzieciaki dostały lody ;-)
-
jasne że nie wyjątek... w końcu to tipova cerkiew;-)
-
dzięki za przypomnienie dino:-D przeczytałem, zaplusiłem foty, a podróży zapomniałem:-)
-
no chyba właśnie, pod koniec roku, będziemy się starali o warunkowe;-)
-
"(...) Widziała tylko raz trzęsienie ziemi, w tysiąc dziewięćset czterdziestym drugim roku, kiedy Meksyk obiegła wieść
o niesłychanym wydarzeniu: pewien chłop w stanie Michoacan, orząc pole, zobaczył, że z dziury w ziemi wydobywa się dym i w niedługim czasie ziemia urodziła tam wulkan dziecko, plujący odłamkami skał, lawą, iskrami. Jego blask oglądać można było każdej nocy z bardzo daleka. Zjawisko narodzin wulkanu, o skróconej nazwie Paricutin (rzeczywista nazwa miejsca w języku Indian Tarasków jest niewymawialna: Paranguaricutiro), było zabawne, zdumiewające, tak ekstrawaganckie, ze można je było zaakceptować. W kraju, gdzie wulkan wyrasta z niczego z dnia na dzień, wszystko może się zdarzyć... (...)"
[Carlos Fuentes, "Lata z Laura Diaz", Warszawa 2001, s. 431-432] -
nie mam już urlopu:-(
-
oj! ostatnio ta ja się strasznie ustatkowałem z tym 'powsinogowstwem'!:-) gorąco dyskutowana kwestia powrotu na łono ojczyzny bardzo studzi zapał wyjazdowy. niestety...
-
czyli w zasadzie cena ledwie jednego spośród (pewnie) kilkuset przewożonych aut. a co w zamian? skrócenie drogi o kilka (kilkanaście?) tysięcy kilometrów i ominięcie niebezpiecznych wód. do tego obsługa kilku tysięcy osób na całej trasie kanału... to chyba nie jest wygórowana cena...
btw... za przepłynięcie kanału zapłacić musi każdy. nawet płynąc wpław! opłata w takiej sytuacji, według stawek tonażowych, wychodzi (o ile dobrze pamiętam) kilka centów:-) -
lekki wariat co najwyżej! żaden demon!:-)