Ocenione komentarze użytkownika slawannka, strona 53
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
Pamiętam bieg z łaźni do wody, na dworze parę stopni, para.. Cudnie tam!
-
Ja też tam byłam w deszczu, choć trochę słoneczka też było! I już się cieszę na przypomnienie sobie cudownego kąpieliska! Cieszę się, że się udało!!! :)
-
Oj, czarno to widzę! Chyba, że jakieś łośki...
Bo, Panie, poza tym, to ja bliźnięta jestem, a takie to nie lubią robić czegoś dwa razy... A ja wiosnę pstrykałam rok temu!
-
Ojejku, Piotr, ale ja nie mam pozimowego doła, o tej porze to ja mam nagły wzrost energii i robię tysiąc rzeczy naraz, i chyba nie zmieściłabym w nich wrzucania zdjęć (bo to mi się zawsze łączy z obrabianiem zdjęć). Dziś były łosie a ja nawet aparatu nie wzięłam! Zachwycam się wiosną zupełnie prywatnie :)
-
No tak, tylko że sprawdziłam, kiedy dwa lata temu dowiedziałam się o wolontariacie, i było to 25 maja!!! Jeśli teraz też dopiero 25 maja ogłoszą terminy itp, to ja chyba jajko zniosę... Właśnie dlatego wolę nawet za bardzo o tym nie myśleć.
-
:)
-
... z makaronizmów wolę spaghetti ;)
-
No tak, ale mimo że curva, to skrzyżowanie dróg (dróżek) również ;)
PS Nie zapomnę, jak na kursie językowym prowadzonym przez Universita Cattolica di Milano duchowny wykładowca sztuki Don Nonnis (później bodajże biskup Padwy) z uniesieniem pokazywał na reprodukcje Michała Anioła, wołając:
" guardate queste bellissime curve michelangelesche!"
- a przede mną siedziały dwie polskie zakonnice, zapatrzone, zasłuchane, z wypiekami na policzkach, udające, że te rumieńce wynikają jedynie z uwielbienia sztuki Michała Anioła...
-
A mnie się fajnie tam wraca, z okazji Twojej wizyty :)
Leszku, o cucunci pod zdjęciem http://kolumber.pl/photos/show/place:897259/page:102#comment412631
-
Cucunci to są owoce kaparów. Gdzieś o tym napisałam, ale nie pamiętam gdzie :) Kapary które jadamy to pączki, w zasadzie kapar nie powinien mieć owoców, bo to znaczy, że nie zebrano tego co najlepsze. Ale jednak czasami owoce kaparów dojrzewają, i te owoce to cucunci. U nas można dostać w słoiczkach, ale czy kapary czy cucunci w zalewie ani się umywają do tych, które są konserwowane w morskiej soli, ja teraz tylko takie kupuję.
Na Vulcano krążyłam koło cucunci na wagę, w końcu zapytałam, co się z tego robi. Sprzedawczyni dała mi do spróbowania, i to było doskonałe. A robi się super prosto - trzeba najpierw wymoczyć przez co najmniej dobę zmieniając wodę (ja tę wodę słoną ze smakiem kapara używam do zupy, zamiast soli), a potem się zalewa po prostu oliwą , tak żeby oliwa przykryła owoce. I się je jako przystawkę.
Ale Sycylijczycy uważają cucunci za odrzut (patrz powyżej), nie poważają tej potrawy za bardzo, bo cenią ogromnie swoje kapary (wszyscy się kłócą, które kapary są najlepsze). Dlatego też niełatwo dostać cucunci importowane (bo niby nie ma się czym chwalić).
-
Pamiętam bieg z łaźni do wody, na dworze parę stopni, para.. Cudnie tam!
-
Ja też tam byłam w deszczu, choć trochę słoneczka też było! I już się cieszę na przypomnienie sobie cudownego kąpieliska! Cieszę się, że się udało!!! :)
-
Oj, czarno to widzę! Chyba, że jakieś łośki...
Bo, Panie, poza tym, to ja bliźnięta jestem, a takie to nie lubią robić czegoś dwa razy... A ja wiosnę pstrykałam rok temu! -
Ojejku, Piotr, ale ja nie mam pozimowego doła, o tej porze to ja mam nagły wzrost energii i robię tysiąc rzeczy naraz, i chyba nie zmieściłabym w nich wrzucania zdjęć (bo to mi się zawsze łączy z obrabianiem zdjęć). Dziś były łosie a ja nawet aparatu nie wzięłam! Zachwycam się wiosną zupełnie prywatnie :)
-
No tak, tylko że sprawdziłam, kiedy dwa lata temu dowiedziałam się o wolontariacie, i było to 25 maja!!! Jeśli teraz też dopiero 25 maja ogłoszą terminy itp, to ja chyba jajko zniosę... Właśnie dlatego wolę nawet za bardzo o tym nie myśleć.
-
:)
-
... z makaronizmów wolę spaghetti ;)
-
No tak, ale mimo że curva, to skrzyżowanie dróg (dróżek) również ;)
PS Nie zapomnę, jak na kursie językowym prowadzonym przez Universita Cattolica di Milano duchowny wykładowca sztuki Don Nonnis (później bodajże biskup Padwy) z uniesieniem pokazywał na reprodukcje Michała Anioła, wołając:
" guardate queste bellissime curve michelangelesche!"
- a przede mną siedziały dwie polskie zakonnice, zapatrzone, zasłuchane, z wypiekami na policzkach, udające, że te rumieńce wynikają jedynie z uwielbienia sztuki Michała Anioła... -
A mnie się fajnie tam wraca, z okazji Twojej wizyty :)
Leszku, o cucunci pod zdjęciem http://kolumber.pl/photos/show/place:897259/page:102#comment412631 -
Cucunci to są owoce kaparów. Gdzieś o tym napisałam, ale nie pamiętam gdzie :) Kapary które jadamy to pączki, w zasadzie kapar nie powinien mieć owoców, bo to znaczy, że nie zebrano tego co najlepsze. Ale jednak czasami owoce kaparów dojrzewają, i te owoce to cucunci. U nas można dostać w słoiczkach, ale czy kapary czy cucunci w zalewie ani się umywają do tych, które są konserwowane w morskiej soli, ja teraz tylko takie kupuję.
Na Vulcano krążyłam koło cucunci na wagę, w końcu zapytałam, co się z tego robi. Sprzedawczyni dała mi do spróbowania, i to było doskonałe. A robi się super prosto - trzeba najpierw wymoczyć przez co najmniej dobę zmieniając wodę (ja tę wodę słoną ze smakiem kapara używam do zupy, zamiast soli), a potem się zalewa po prostu oliwą , tak żeby oliwa przykryła owoce. I się je jako przystawkę.
Ale Sycylijczycy uważają cucunci za odrzut (patrz powyżej), nie poważają tej potrawy za bardzo, bo cenią ogromnie swoje kapary (wszyscy się kłócą, które kapary są najlepsze). Dlatego też niełatwo dostać cucunci importowane (bo niby nie ma się czym chwalić).