Otrzymane komentarze dla użytkownika zfiesz, strona 905
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
to chyba spontaniczne było!!! wczoraj tez za owada robiłem, więc mogłem coś przegapic, ale nie wydaje mi się...
-
Sławek, a teraz się przyznaj gdzieście spiskowali, bo nie mogę się doszukać, a to musiało być piękne spiskowanie
-
Ależ Ty jesteś przebiegły :))
-
sławku... mimo że dziś bardzo blisko mi do percepcji chełbii modrej - domyśliłem się:-)
-
To 747 nie jest przypadkowe :))
-
w związku z wczorajszym dniem (a właściwie nocą) kolumberowej solidarności, miłości, szacunku i wzajemnego dawania plusów dostałem dziś 47 powiadomień o uznaniu z waszej strony:-) nie jestem w stanie odpowiedzieć i podziękować każdemu z osobna... w każdym razie nie teraz, bo po pracy odmożdżony strasznie jestem... dlatego, idąc na łatwiznę, korzystam z tej opcji i dziękuję wszystkim razem:-) odwdzięczę się tym samym! tylko sławek... biorąc pod uwagę, że nie masz żadnej podróży, a tylko 747 zdjęć, musisz poczekać, aż będę miał urlop:-)
-
Delektuję się stopniowo, poszukując jeszcze muzycznych "okolic" komentarze więc będą w odcinkach. Na początek ogólne kadzenie. Czytam tę podróż trzeci raz. I trzeci raz zachwyca. Zfiesz, Ty się opamiętaj, rzucaj te worki, wracaj do kraju i pisz/mów o muzyce. O podróżach mów, działaj. Ty się tam w tych workach chłopie marnujesz. Wiem, co mówię, w końcu ważna jestem, nie? ;)
Ale do rzeczy:
Mariachis, jak to mariachis, mnie nie zachwycają, może za bardzo mi się z Banderasem kojarzą, a może za mało w tym emocji (pewnie są, tylko ja ich czytać nie umiem)
Chavela obłędna, La Llorona rozdzierająco piękna, te małe załamania głosu, nieczystości jak tłumiony płacz - fizycznie rozbolało mnie serce. Piękne uczucie. Z fado tak miewałam, ale fado jednak "gładsze" - Chavela na mur beton idzie w audycji.
Teraz jej jeszcze posłucham, dalsze komentarze za chwil kilka
-
fajne kolorki :-)
-
święte słowa to i ode mnie jeden:)
-
zfiesz - de nada :))
-
to chyba spontaniczne było!!! wczoraj tez za owada robiłem, więc mogłem coś przegapic, ale nie wydaje mi się...
-
Sławek, a teraz się przyznaj gdzieście spiskowali, bo nie mogę się doszukać, a to musiało być piękne spiskowanie
-
Ależ Ty jesteś przebiegły :))
-
sławku... mimo że dziś bardzo blisko mi do percepcji chełbii modrej - domyśliłem się:-)
-
To 747 nie jest przypadkowe :))
-
w związku z wczorajszym dniem (a właściwie nocą) kolumberowej solidarności, miłości, szacunku i wzajemnego dawania plusów dostałem dziś 47 powiadomień o uznaniu z waszej strony:-) nie jestem w stanie odpowiedzieć i podziękować każdemu z osobna... w każdym razie nie teraz, bo po pracy odmożdżony strasznie jestem... dlatego, idąc na łatwiznę, korzystam z tej opcji i dziękuję wszystkim razem:-) odwdzięczę się tym samym! tylko sławek... biorąc pod uwagę, że nie masz żadnej podróży, a tylko 747 zdjęć, musisz poczekać, aż będę miał urlop:-)
-
Delektuję się stopniowo, poszukując jeszcze muzycznych "okolic" komentarze więc będą w odcinkach. Na początek ogólne kadzenie. Czytam tę podróż trzeci raz. I trzeci raz zachwyca. Zfiesz, Ty się opamiętaj, rzucaj te worki, wracaj do kraju i pisz/mów o muzyce. O podróżach mów, działaj. Ty się tam w tych workach chłopie marnujesz. Wiem, co mówię, w końcu ważna jestem, nie? ;)
Ale do rzeczy:
Mariachis, jak to mariachis, mnie nie zachwycają, może za bardzo mi się z Banderasem kojarzą, a może za mało w tym emocji (pewnie są, tylko ja ich czytać nie umiem)
Chavela obłędna, La Llorona rozdzierająco piękna, te małe załamania głosu, nieczystości jak tłumiony płacz - fizycznie rozbolało mnie serce. Piękne uczucie. Z fado tak miewałam, ale fado jednak "gładsze" - Chavela na mur beton idzie w audycji.
Teraz jej jeszcze posłucham, dalsze komentarze za chwil kilka -
fajne kolorki :-)
-
święte słowa to i ode mnie jeden:)
-
zfiesz - de nada :))