Otrzymane komentarze dla użytkownika ippolita, strona 7
Przejdź do głównej strony użytkownika ippolita
-
...więc:-)...
-
... i kilku pięknych "bogiń"...
-
...kocham takie miejsca...
-
...ale przyznasz, że dla nas, dla takiej chwili nie liczy się gorąco, deszcz, wiatr, prawda?...
-
:-)))
-
...ale to jest taki moment, chwila kiedy człek w swej zaplanowanej trasie, trzymając się reżimowo planu, przystaje na sekundę i uspokaja umysł, obniża poziom narastającej z każdą setką przebytych metrów, adrenalinę i pozwala właśnie na tę krótką kontemplację...
-
Niedzielnie i spokojnie muszę po raz wtóry odnieść się do tej podróży a raczej do obojga Was, komentarzy. Hooltayko, Ippolito, ja również nie od zawsze mieszkam w dużej aglomeracji zwanej Olsztynem. Także i ja urodziłem się, może nie w całkiem prowincjonalnej miejscowości ale za to na jej krańcach gdzie dominowały: las, rzeki, jeziora, nieprzebyte do końca pola, żwirownie, bagienka i pozostałe tereny, które dziś z wielką przyjemnością odwiedzałbym by przysiąść i oddać się kontemplacji. Mama nauczyła mnie kochać po równi rośliny jak i zwierzęta, które traktuję jako młodszych braci. Znam dokładnie pracę i warunki na wsi chyląc czoła przed jej (wsi) pracownikami. Pęd życia nie pozwala na realizację tych marzeń dlatego szlajam się po najbliższych mi teraz terenach, ukazując (w moich oczach) ich niezaprzeczalne piękno i urok, działający jak narkotyk. Bardzo się cieszę, że tu na Kolumberze są Ludzie, którzy mają podobne zainteresowania i wszczepioną miłość do natury. Fantastycznie jest o tym podzielić się swoimi fotograficznymi obserwacjami i uwagami w temacie. Szkoda, że dzielą nas setki kilometrów i nie możemy osobiście pokazać swoich emocji po odbyciu jednej czy drugiej wycieczki, podróży, ściskając sobie dłonie czy klepiąc "niedźwiadka". Reasumując, jestem mile zaskoczony Waszą miłością do natury a w ten sposób nie czuję się odosobniony i jakiś inny, że raczę pokazywać jakieś chaszcze i krzaczory. To jest nas przynajmniej troje a jeszcze w pamięci mam wyraźne walory wycieczek Tadeusza (turysta1310). Jeśli innych nie wymieniłem to proszę o wybaczenie i nie znaczy to, że nie doceniam ich interpretacji własnych podróży. Pozdrawiam serdecznie i spokoju życzę.
-
Widzę,że mamy Ippolito wiele ze sobą wspólnego-)
Bo ja się wychowałam na wsi,w lesie.Miałam swoje ścieżki,pola,zbierałam grzyby i poziomki.
Mój Tato całe życie pracował w lesie,więc mogę powiedzieć,że miałam szczęście.
Taką dziecięcą radość,wolność i spokój.
Uwielbiałam prace w ogródku,zbierałam zioła po łąkach,opiekowałam się małymi sarenkami.
Zostało to w moim sercu i obcowanie z Naturą też przedkładam ponad wszystko.
Moje podróże wynikają z ciekawości świata,nie lubię wielkich miast,ale w czasie wielu wypraw pobyt w nich jest nieunikniony.Największe wrażenie zrobiła na mnie Australia ze swoją nieskażoną przyrodą i ogromnymi przestrzeniami.Tu w Polsce zawsze wracam do swojej rodzinnej wsi i właśnie stąd pisze teraz te słowa...
Pozdrawiam-)
-
Pewnie wizerunkiem swoim zajęta, odświeża się :-).
-
Bardzo lubię iglaki, mam ich trochę w swoim ogródku.
Bardziej wolę otwartą przestrzeń, ale te b. wąskie uliczki maja swój urok.
-
...więc:-)...
-
... i kilku pięknych "bogiń"...
-
...kocham takie miejsca...
-
...ale przyznasz, że dla nas, dla takiej chwili nie liczy się gorąco, deszcz, wiatr, prawda?...
-
:-)))
-
...ale to jest taki moment, chwila kiedy człek w swej zaplanowanej trasie, trzymając się reżimowo planu, przystaje na sekundę i uspokaja umysł, obniża poziom narastającej z każdą setką przebytych metrów, adrenalinę i pozwala właśnie na tę krótką kontemplację...
-
Niedzielnie i spokojnie muszę po raz wtóry odnieść się do tej podróży a raczej do obojga Was, komentarzy. Hooltayko, Ippolito, ja również nie od zawsze mieszkam w dużej aglomeracji zwanej Olsztynem. Także i ja urodziłem się, może nie w całkiem prowincjonalnej miejscowości ale za to na jej krańcach gdzie dominowały: las, rzeki, jeziora, nieprzebyte do końca pola, żwirownie, bagienka i pozostałe tereny, które dziś z wielką przyjemnością odwiedzałbym by przysiąść i oddać się kontemplacji. Mama nauczyła mnie kochać po równi rośliny jak i zwierzęta, które traktuję jako młodszych braci. Znam dokładnie pracę i warunki na wsi chyląc czoła przed jej (wsi) pracownikami. Pęd życia nie pozwala na realizację tych marzeń dlatego szlajam się po najbliższych mi teraz terenach, ukazując (w moich oczach) ich niezaprzeczalne piękno i urok, działający jak narkotyk. Bardzo się cieszę, że tu na Kolumberze są Ludzie, którzy mają podobne zainteresowania i wszczepioną miłość do natury. Fantastycznie jest o tym podzielić się swoimi fotograficznymi obserwacjami i uwagami w temacie. Szkoda, że dzielą nas setki kilometrów i nie możemy osobiście pokazać swoich emocji po odbyciu jednej czy drugiej wycieczki, podróży, ściskając sobie dłonie czy klepiąc "niedźwiadka". Reasumując, jestem mile zaskoczony Waszą miłością do natury a w ten sposób nie czuję się odosobniony i jakiś inny, że raczę pokazywać jakieś chaszcze i krzaczory. To jest nas przynajmniej troje a jeszcze w pamięci mam wyraźne walory wycieczek Tadeusza (turysta1310). Jeśli innych nie wymieniłem to proszę o wybaczenie i nie znaczy to, że nie doceniam ich interpretacji własnych podróży. Pozdrawiam serdecznie i spokoju życzę.
-
Widzę,że mamy Ippolito wiele ze sobą wspólnego-)
Bo ja się wychowałam na wsi,w lesie.Miałam swoje ścieżki,pola,zbierałam grzyby i poziomki.
Mój Tato całe życie pracował w lesie,więc mogę powiedzieć,że miałam szczęście.
Taką dziecięcą radość,wolność i spokój.
Uwielbiałam prace w ogródku,zbierałam zioła po łąkach,opiekowałam się małymi sarenkami.
Zostało to w moim sercu i obcowanie z Naturą też przedkładam ponad wszystko.
Moje podróże wynikają z ciekawości świata,nie lubię wielkich miast,ale w czasie wielu wypraw pobyt w nich jest nieunikniony.Największe wrażenie zrobiła na mnie Australia ze swoją nieskażoną przyrodą i ogromnymi przestrzeniami.Tu w Polsce zawsze wracam do swojej rodzinnej wsi i właśnie stąd pisze teraz te słowa...
Pozdrawiam-) -
Pewnie wizerunkiem swoim zajęta, odświeża się :-).
-
Bardzo lubię iglaki, mam ich trochę w swoim ogródku.
Bardziej wolę otwartą przestrzeń, ale te b. wąskie uliczki maja swój urok.