Otrzymane komentarze dla użytkownika lmichorowski, strona 1480
Przejdź do głównej strony użytkownika lmichorowski
-
-
Miło mi Leszku, że przyjąłeś zaproszenie....
Pozdrawiam i pędzę do zdjęć z Iraku i nie tylko...
-
Czynny?
-
Dzięki za saskokępskie plusy :-)
-
dzieki za wizyte i plusy
-
cali są niesamowici:-)
-
niesamowity uśmiech, prawda?
-
a to jakiś problem? dla mnie żaden! szczególnie, że ładni ludzie i najwyraźniej wyrazili zgodę na publikację:-)
btw... patrzę na tę fotkę i zastanawiam się co mogą robić młodzi hausa po 20-30 latach... fajnie by było, gdyby im się wiodło...
-
coś sporo plusujesz, zfieszu, zdjęć ludzi... ;)
-
ja chciałbym aplikować na tę samą posadę;-) co prawda nie jestem tak miły i sympatyczny jak syczek, ale... znam więcej liczebników:-)
btw... skojarzenie z "ucieczką do afryki" mirosława żuławskiego. fragment... jedenz moich ulubionych...
"(...) o siódmej wieczorem na tarasach zasiadają sandałnerzy (sundowners - ci co pomagają słońcu zajść w oceanie, siedząc na werandzie, patrząc na zachód i popijając double-scotcha). Od nich to przejąłem instytucje i obyczaj sandałnerstwa i jeśli tylko moglem, nigdy mu nie uchybiłem. mogę zaręczyć, że słońcu naprawdę bardzo to pomaga w zniżaniu się i zapadaniu w ocean, co na pewno nie jest sprawą taką łatwą, jakby się zdawało. Jest to dobry angielski zwyczaj i skuteczny środek przeciwko ponuractwu. Człowiek z natury czuje się nieswojo, kiedy dzień się kończy, a zaczyna noc, zwłaszcza w tropikach, gdzie następuje to brutalnie, bez żadnego zmierzchu. Przez te setki i setki wieczorów, jakie przeżyłem w Afryce czy Azji, nie spotkałem i nie znalazłem niczego lepszego jak spokojne, niespieszne, konsekwentne sandałnerstwo."
-
Miło mi Leszku, że przyjąłeś zaproszenie....
Pozdrawiam i pędzę do zdjęć z Iraku i nie tylko... -
Czynny?
-
Dzięki za saskokępskie plusy :-)
-
dzieki za wizyte i plusy
-
cali są niesamowici:-)
-
niesamowity uśmiech, prawda?
-
a to jakiś problem? dla mnie żaden! szczególnie, że ładni ludzie i najwyraźniej wyrazili zgodę na publikację:-)
btw... patrzę na tę fotkę i zastanawiam się co mogą robić młodzi hausa po 20-30 latach... fajnie by było, gdyby im się wiodło... -
coś sporo plusujesz, zfieszu, zdjęć ludzi... ;)
-
ja chciałbym aplikować na tę samą posadę;-) co prawda nie jestem tak miły i sympatyczny jak syczek, ale... znam więcej liczebników:-)
btw... skojarzenie z "ucieczką do afryki" mirosława żuławskiego. fragment... jedenz moich ulubionych...
"(...) o siódmej wieczorem na tarasach zasiadają sandałnerzy (sundowners - ci co pomagają słońcu zajść w oceanie, siedząc na werandzie, patrząc na zachód i popijając double-scotcha). Od nich to przejąłem instytucje i obyczaj sandałnerstwa i jeśli tylko moglem, nigdy mu nie uchybiłem. mogę zaręczyć, że słońcu naprawdę bardzo to pomaga w zniżaniu się i zapadaniu w ocean, co na pewno nie jest sprawą taką łatwą, jakby się zdawało. Jest to dobry angielski zwyczaj i skuteczny środek przeciwko ponuractwu. Człowiek z natury czuje się nieswojo, kiedy dzień się kończy, a zaczyna noc, zwłaszcza w tropikach, gdzie następuje to brutalnie, bez żadnego zmierzchu. Przez te setki i setki wieczorów, jakie przeżyłem w Afryce czy Azji, nie spotkałem i nie znalazłem niczego lepszego jak spokojne, niespieszne, konsekwentne sandałnerstwo."
no i też ów znajomy przeżył kilkukrotnie podział łupów ze swojego bagażu: to dla mnie, to dla ciebie, to dla mnie.....