Otrzymane komentarze dla użytkownika lmichorowski, strona 1480

Przejdź do głównej strony użytkownika lmichorowski

  1. dino
    dino (06.11.2009 20:26)
    o lotnisku w Lagos słyszałem, że strażnicy bardzo lubili brać na osobistą....np. zakonnice, a przy tym intymności za grosz, tylko inni pasażerowie mogli podglądać tę kontrolę...znajomy Taty opowiadał,
    no i też ów znajomy przeżył kilkukrotnie podział łupów ze swojego bagażu: to dla mnie, to dla ciebie, to dla mnie.....
  2. dino
    dino (06.11.2009 20:22)
    Miło mi Leszku, że przyjąłeś zaproszenie....

    Pozdrawiam i pędzę do zdjęć z Iraku i nie tylko...
  3. city_hopper
    city_hopper (06.11.2009 19:46)
    Czynny?
  4. city_hopper
    city_hopper (06.11.2009 16:16)
    Dzięki za saskokępskie plusy :-)
  5. fiera_loca
    fiera_loca (06.11.2009 3:27)
    dzieki za wizyte i plusy
  6. zfiesz
    zfiesz (05.11.2009 23:52)
    cali są niesamowici:-)
  7. rebel.girl
    rebel.girl (05.11.2009 23:50)
    niesamowity uśmiech, prawda?
  8. zfiesz
    zfiesz (05.11.2009 23:49)
    a to jakiś problem? dla mnie żaden! szczególnie, że ładni ludzie i najwyraźniej wyrazili zgodę na publikację:-)

    btw... patrzę na tę fotkę i zastanawiam się co mogą robić młodzi hausa po 20-30 latach... fajnie by było, gdyby im się wiodło...
  9. rebel.girl
    rebel.girl (05.11.2009 23:44)
    coś sporo plusujesz, zfieszu, zdjęć ludzi... ;)
  10. zfiesz
    zfiesz (05.11.2009 23:14)
    ja chciałbym aplikować na tę samą posadę;-) co prawda nie jestem tak miły i sympatyczny jak syczek, ale... znam więcej liczebników:-)

    btw... skojarzenie z "ucieczką do afryki" mirosława żuławskiego. fragment... jedenz moich ulubionych...

    "(...) o siódmej wieczorem na tarasach zasiadają sandałnerzy (sundowners - ci co pomagają słońcu zajść w oceanie, siedząc na werandzie, patrząc na zachód i popijając double-scotcha). Od nich to przejąłem instytucje i obyczaj sandałnerstwa i jeśli tylko moglem, nigdy mu nie uchybiłem. mogę zaręczyć, że słońcu naprawdę bardzo to pomaga w zniżaniu się i zapadaniu w ocean, co na pewno nie jest sprawą taką łatwą, jakby się zdawało. Jest to dobry angielski zwyczaj i skuteczny środek przeciwko ponuractwu. Człowiek z natury czuje się nieswojo, kiedy dzień się kończy, a zaczyna noc, zwłaszcza w tropikach, gdzie następuje to brutalnie, bez żadnego zmierzchu. Przez te setki i setki wieczorów, jakie przeżyłem w Afryce czy Azji, nie spotkałem i nie znalazłem niczego lepszego jak spokojne, niespieszne, konsekwentne sandałnerstwo."