Otrzymane komentarze dla użytkownika s.wawelski, strona 1568
Przejdź do głównej strony użytkownika s.wawelski
-
-
Smoku - Twoja moc sprawcza jest niesamowita.....mam miejsca na jachcie na Galapagos....w styczniu... :)
-
witaj Smoku. Dzieki za kolejna porcje wrazen. Juz jestesmy "glodni" na Twoje nowe zdjecia :-))
-
powodzenia i zaglądaj do nas!! już się nie mogę doczekać wielkiej porcji wspaniałości, jakie przywieziesz z wyprawy! ;)
-
A my... dalej przemiarzamy Meksyk... Ten kraj jest tak wielki i roznorodny, ze w zasadzie gdyby to bylo kilka np. 7 osobnych krajow, to i tak kazdy bylby odrebny i niezwykle ciekawy. Po 3 dniach w Mazatlan zrobilismy nastepny duzy skok - 450 km do Los Mochis. Tu udalo nam sie jeszcze tego samego dnia zaaranzowac bilety kolejowe do Creel lezacym na koncowej krawedzi wiekiego kanionu Barranca del Cobre i 6 noclegow w roznych miejscach Barranca.
O ile trasa samochodowa byla bez wiekszych wydarzen, ot po prostu w miare plaska droga wzdluz Morza Corteza, to trasa kolejowa przerosla nasze oczekiwania jesli chodzi o atrakcyjnosc. Nie nadarmo uchodzi ona za jedna z najbardziej spektakularnych tras kolejowych na swiecie. Blisko 50 tuneli, 100 mostow i roznica poziomow 2400 m robi swoje. Jazda trwala 10 godzin (410 km) i z wyjatkiem pierwszego dosc plaskiego odcinka, ktory trwal 4 godziny, reszta przypominala jazde miniaturowym pociagiem po jakiejsc fantastycznej makiecie, gdzie pod spodem i nad nami widzielismy tor kolejowy, po ktorym po kilkunastu minutach sami jechalismy. Stosunkowo krotki pociag ciagnely 2 lokomotywy diesla nad przepasciami wcinajac sie setkami kretych serpentyn wzdluz stromych zboczy...
Dzis, ochlonawszy co nieco po wczorajszej podrozy wynajelismy samochod z kierowca znajacym teren i pojechalismy na kilkugodzinna przejazdzke po okolicy. Podjechalismy waskim wawozem do przepieknego wodospadu majacego okolo 50 m wysokosci a takze przygladalismy sie z bliska zyciu Indian Tarahumara - niektorzy wciaz mieszkaja w jaskiniach, tak jak setki lat temu... Ich jezyk brzmi niezwykle. Kupiwszy pare pamiatek od dwoch sympatycznych Indianek, zapytalismy jak w ich jezyku zabrzmi pare typowych slow czy fraz i gdy probowalem powtorzyc to obie wybuchaly smiechem za kazdym razem :-)
Creel jest naszym najdalszym punktem podrozy i od jutra rozpoczniemy juz powolny powrot...
-
Ja tez tak chcialem krzyknac :-))
-
Fantastyczna, dyskretna, urocza:) - dzięki Smoku za tę opowieść! Filmy oczywiście obejrzane!
-
rany!
-
bez żyjątek też da się dobrze zjeść:)
-
czy to jedno z dzieł Mitoraja?
-
Smoku - Twoja moc sprawcza jest niesamowita.....mam miejsca na jachcie na Galapagos....w styczniu... :)
-
witaj Smoku. Dzieki za kolejna porcje wrazen. Juz jestesmy "glodni" na Twoje nowe zdjecia :-))
-
powodzenia i zaglądaj do nas!! już się nie mogę doczekać wielkiej porcji wspaniałości, jakie przywieziesz z wyprawy! ;)
-
A my... dalej przemiarzamy Meksyk... Ten kraj jest tak wielki i roznorodny, ze w zasadzie gdyby to bylo kilka np. 7 osobnych krajow, to i tak kazdy bylby odrebny i niezwykle ciekawy. Po 3 dniach w Mazatlan zrobilismy nastepny duzy skok - 450 km do Los Mochis. Tu udalo nam sie jeszcze tego samego dnia zaaranzowac bilety kolejowe do Creel lezacym na koncowej krawedzi wiekiego kanionu Barranca del Cobre i 6 noclegow w roznych miejscach Barranca.
O ile trasa samochodowa byla bez wiekszych wydarzen, ot po prostu w miare plaska droga wzdluz Morza Corteza, to trasa kolejowa przerosla nasze oczekiwania jesli chodzi o atrakcyjnosc. Nie nadarmo uchodzi ona za jedna z najbardziej spektakularnych tras kolejowych na swiecie. Blisko 50 tuneli, 100 mostow i roznica poziomow 2400 m robi swoje. Jazda trwala 10 godzin (410 km) i z wyjatkiem pierwszego dosc plaskiego odcinka, ktory trwal 4 godziny, reszta przypominala jazde miniaturowym pociagiem po jakiejsc fantastycznej makiecie, gdzie pod spodem i nad nami widzielismy tor kolejowy, po ktorym po kilkunastu minutach sami jechalismy. Stosunkowo krotki pociag ciagnely 2 lokomotywy diesla nad przepasciami wcinajac sie setkami kretych serpentyn wzdluz stromych zboczy...
Dzis, ochlonawszy co nieco po wczorajszej podrozy wynajelismy samochod z kierowca znajacym teren i pojechalismy na kilkugodzinna przejazdzke po okolicy. Podjechalismy waskim wawozem do przepieknego wodospadu majacego okolo 50 m wysokosci a takze przygladalismy sie z bliska zyciu Indian Tarahumara - niektorzy wciaz mieszkaja w jaskiniach, tak jak setki lat temu... Ich jezyk brzmi niezwykle. Kupiwszy pare pamiatek od dwoch sympatycznych Indianek, zapytalismy jak w ich jezyku zabrzmi pare typowych slow czy fraz i gdy probowalem powtorzyc to obie wybuchaly smiechem za kazdym razem :-)
Creel jest naszym najdalszym punktem podrozy i od jutra rozpoczniemy juz powolny powrot... -
Ja tez tak chcialem krzyknac :-))
-
Fantastyczna, dyskretna, urocza:) - dzięki Smoku za tę opowieść! Filmy oczywiście obejrzane!
-
rany!
-
bez żyjątek też da się dobrze zjeść:)
-
czy to jedno z dzieł Mitoraja?
że zazdroszczę powtarzał nie będę;-) bo przecież wiesz:-p
odwalasz fantastyczną robotę pokazując ten prawdziwy meksyk! nie jukatańska cepeliadę dla turystów, którzy ignorancję podnoszą do rangi ideologi, ale miejsca, w których kształtowała się niepodległość i dzisiejszy kształt tego kraju. masz u mnie za to wielka butle mezcalu (z robalem oczywiście!;-)
a konkretniej...
błądzenie w tunelach guanajuato, to niepowtarzalna atrakcja!:-) już dla niej warto tu zajechać! a mumie... widok na miasto ze wzgórza pipila... niepowtarzalne! (choć te pierwsze rzeczywiście makabryczne i na granicy dobrego smaku... a może już ją przekroczyły?;-)
zacatecas... zaskoczyłeś mnie. planując wyjazd sprzed dwóch lat, odpuściłem to miasto, myśląc że queretaro, guanajuato i san miguel zapełnią kolonialna lukę mojej niewiedzy. cóż.... następnym razem się nadrobi!;-)
real... a wiesz, że w real de catorce kręcili film 'the mexican' z julią roberts i bradem pittem? jedna z fajniejszych absurdalnych komedii jakie widziałem (i fakt, że akcja dzieje się w meksyku nie ma z tym oczywiście nic wspólnego!;-) czytałem też gdzieś, że od jakiegoś czasu świetnie sprzedają się (wciąż tanie) nieruchomości w real, bo wróży się mu (temu miastu:-) przyszłość podobną do san miguel, czyli ostoję dla amerykańskich i kanadyjskich emerytów. może warto zastanowić się nad inwestycją?:-)
wybrzeża nie zazdroszczę - to nie moja bajka;-) (pewnie wszyscy wierzą;-)
barranca... w 2007 musiałem wybierać: albo kanion, albo acapulco i taxco. wybrałem, pod przymusem, opcję drugą. przekonaj mnie, że mam czego żałować:-)
i pisz dalej, bo w tym roku urlop 'tylko' w polsce (choć plan bardzo egzotyczny). już za 36 godzin!!!!:-)