Otrzymane komentarze dla użytkownika s.wawelski, strona 1569
Przejdź do głównej strony użytkownika s.wawelski
-
-
Skoku, wielkie dzieki za kolejna porcje wspanialej relacji z podrozy.
Zycze dalszych tak wspanialych wrazen i szerokiej drogi.
-
Ano jak widac na zalaczonym obrazku. Miejmy nadzieje, ze niedlugo znow sie pojawi okazala czapa sniezna...
-
Jolu: daj mi jeszcze chwilke spedzic w Meksyku... Dopiero sie polmetek zbliza... Na razie tylko moge Cie obdarzyc nastepnym krotkim listem z podrozy...:
Droga z Real de Catorce do Zacatecas prowadzila przez absolutnie niezwykly i bardzo malowniczy i przy tym unikalny krajobraz: wokol pustynia usiana wieloma gatunkami kaktusow porastajacymi pofaldowana rownine otoczona gorami. Wszystko to na plaskowyzu polozonym na wysokosci 2300-2500 m npm.
Zacatecas okazalo sie miastem najciekawszym i najbardziej zadbanym wsrod wszystkich kolonialnych miast Meksyku, ktore do tej pory widzielismy. Mnostwo tu malowniczych placow, pieknych kosciolow i wykwintnych kamienic czesto ustawionych wzdluz waziutkich uliczek stromo opadajacych to w dol, to ostro pnacych sie do gory. Ale najwieksza atrakcja jest stara kopalnia srebra, ktora mozna zwiedzac... Jedzie sie wagonikiem na na IV poziomie od gory majac nad glowa kilkaset metrow kopalni i tylez pod soba - wrazenie wspaniale!! Troszke jakby Wieliczka, no ale oczywiscie styl inny. Druga atrakcja miasta jest kolejka linowa, ktora mozna z centrum miasta pojechac na pobliskie wzgorze majac miasto kilkaset metrow pod soba...
50 km na poludnie od Zacatecas sa swietnie zachowane ruiny starozytnego miasta wybudowanego przez... no wlasnie tego wlasciwie nie wiadomo... Troche sie martwilem czy Mariola nie bedzie zawiedziona tym co zobaczy, bo ja sam nie wiedzialem dobrze czego sie mozna spodziewac, ale to co zobaczylismy przeroslo nasze najsmielsze oczekiwania. Powiedzialbym, ze to jest jedno z trzech najwspanialszych i najmniej docenianych starozytnych ruin Meksyku... Porobilem duzo zdjec i nakrecilem sporo materialu, wiec bedzie do wgladu :-))
Dzis porwalismy sie na na dluuugi odcinek liczacy sobie 650 km i dojechalismy az do Mazatlan. Patrzac na mape i znajac tutejsze drogi wykalkulowalismy, ze droga nie powinna nam zajc dluzej niz 8 godzin. Do Durango mniej wiecej wszystko sie zgadzalo: 300 km w 3.5 godziny. Pare razy zatrzymywalo nas wojsko, 2 razy musielismy otwierac bagaznik a nawet walizke. Oficjalnie szukano produktow rolniczych, ale wiadomo, ze tamtedy przebiega jeden ze szlakow narkotycznych. Nasza wyobraznia zaczela nam podpowiadac wiecej roznych scenariuszy gdy jadac przez miasto zobaczylismy kilaknascie samochodow policyjnych jadacych na sygnale z uzbrojonymi i zamaskowanymi funkcjonariuszami. Taka scena powtorzyla sie kilkukrotnie... W ogole co jakis czas migali nam uzbrojeni i zamaskowani policjanci... Czegos takiego jeszcze nie widzialem!! To inny Meksyk :-))
Za Durango zaczely sie gory, ktore, myslalem, ze nigdy sie nie skoncza. Tysiace zakretow, zmieniajace sie szybko krajobrazy, i ledwo mieszczace sie na nich wielkie ciezarowki typu semi-trailer sprawily, ze podroz nam sie wydluzyla o 2 godziny i spowodowala, ze do celu przybylismy skrajnie wykonczeni. No, ale jestesmy juz nad Pacyfikiem, zatrzymalismy sie w pieknym hotelu i rozkoszujemy sie upalem, wilgotnym powietrzem i pieknym zachodem slonca przy Margaricie... Troche nam zal bylo opuszczac ten wspanialy klimat Altiplano, ale coz musimy zobaczyc rozne miejsca :-))
Lacze gorace i duszne pozdrowienia... :-)))
-
Slawannka: Z tym avatarem to ciesze sie , ze w ogole jestem :-) Wiesz ile sie nameczylem aby sie z powrotem odnazc...
-
No! Tu przynajmniej trochę Cię widac!! Przyjeżdżaj szybko bom ciekawa bardzo ostatecznych opowieści:))
-
Ale ja myślałam, że tam śnieg jest zawsze, nawet latem, a tu jest go jak na lekarstwo!
A w ogóle, to czytałam ostatnio, że czapa śnieżna na Kilimandżaro się strasznie zmniejsza...
-
Smoku, z pewnością obejrzę też Twoje pozostałe podróże, szykuję się na to - muszę znaleźć właściwy moment:)
A filmik oczywiście widziałam i ŻĄDAM dalszych, zapowiedzianych części!
A na tym avatarku to jesteś jakiś taki mało smoczy;)
-
Bo to bylo lato... ;-)
-
Wreszcie mi sie udalo po wielu probach zainstalowac avatar... Nie ten co chcialem ale zawsze to cos :-)
Co do zdjec... to najpierw musze wrocic do domu, a to jeszcze miesiac... Pozniej uporzadkowac biezace sprawy, napisac jakies sprawozdanie z podrozy, posegregowac i obrobic zdjecia... a to troche potrwa, ale ostatecznie kiedys, gdy juz wszyscy zapomna, to pojawia sie tu jako niespodzianka :-))
-
Skoku, wielkie dzieki za kolejna porcje wspanialej relacji z podrozy.
Zycze dalszych tak wspanialych wrazen i szerokiej drogi.
-
Ano jak widac na zalaczonym obrazku. Miejmy nadzieje, ze niedlugo znow sie pojawi okazala czapa sniezna...
-
Jolu: daj mi jeszcze chwilke spedzic w Meksyku... Dopiero sie polmetek zbliza... Na razie tylko moge Cie obdarzyc nastepnym krotkim listem z podrozy...:
Droga z Real de Catorce do Zacatecas prowadzila przez absolutnie niezwykly i bardzo malowniczy i przy tym unikalny krajobraz: wokol pustynia usiana wieloma gatunkami kaktusow porastajacymi pofaldowana rownine otoczona gorami. Wszystko to na plaskowyzu polozonym na wysokosci 2300-2500 m npm.
Zacatecas okazalo sie miastem najciekawszym i najbardziej zadbanym wsrod wszystkich kolonialnych miast Meksyku, ktore do tej pory widzielismy. Mnostwo tu malowniczych placow, pieknych kosciolow i wykwintnych kamienic czesto ustawionych wzdluz waziutkich uliczek stromo opadajacych to w dol, to ostro pnacych sie do gory. Ale najwieksza atrakcja jest stara kopalnia srebra, ktora mozna zwiedzac... Jedzie sie wagonikiem na na IV poziomie od gory majac nad glowa kilkaset metrow kopalni i tylez pod soba - wrazenie wspaniale!! Troszke jakby Wieliczka, no ale oczywiscie styl inny. Druga atrakcja miasta jest kolejka linowa, ktora mozna z centrum miasta pojechac na pobliskie wzgorze majac miasto kilkaset metrow pod soba...
50 km na poludnie od Zacatecas sa swietnie zachowane ruiny starozytnego miasta wybudowanego przez... no wlasnie tego wlasciwie nie wiadomo... Troche sie martwilem czy Mariola nie bedzie zawiedziona tym co zobaczy, bo ja sam nie wiedzialem dobrze czego sie mozna spodziewac, ale to co zobaczylismy przeroslo nasze najsmielsze oczekiwania. Powiedzialbym, ze to jest jedno z trzech najwspanialszych i najmniej docenianych starozytnych ruin Meksyku... Porobilem duzo zdjec i nakrecilem sporo materialu, wiec bedzie do wgladu :-))
Dzis porwalismy sie na na dluuugi odcinek liczacy sobie 650 km i dojechalismy az do Mazatlan. Patrzac na mape i znajac tutejsze drogi wykalkulowalismy, ze droga nie powinna nam zajc dluzej niz 8 godzin. Do Durango mniej wiecej wszystko sie zgadzalo: 300 km w 3.5 godziny. Pare razy zatrzymywalo nas wojsko, 2 razy musielismy otwierac bagaznik a nawet walizke. Oficjalnie szukano produktow rolniczych, ale wiadomo, ze tamtedy przebiega jeden ze szlakow narkotycznych. Nasza wyobraznia zaczela nam podpowiadac wiecej roznych scenariuszy gdy jadac przez miasto zobaczylismy kilaknascie samochodow policyjnych jadacych na sygnale z uzbrojonymi i zamaskowanymi funkcjonariuszami. Taka scena powtorzyla sie kilkukrotnie... W ogole co jakis czas migali nam uzbrojeni i zamaskowani policjanci... Czegos takiego jeszcze nie widzialem!! To inny Meksyk :-))
Za Durango zaczely sie gory, ktore, myslalem, ze nigdy sie nie skoncza. Tysiace zakretow, zmieniajace sie szybko krajobrazy, i ledwo mieszczace sie na nich wielkie ciezarowki typu semi-trailer sprawily, ze podroz nam sie wydluzyla o 2 godziny i spowodowala, ze do celu przybylismy skrajnie wykonczeni. No, ale jestesmy juz nad Pacyfikiem, zatrzymalismy sie w pieknym hotelu i rozkoszujemy sie upalem, wilgotnym powietrzem i pieknym zachodem slonca przy Margaricie... Troche nam zal bylo opuszczac ten wspanialy klimat Altiplano, ale coz musimy zobaczyc rozne miejsca :-))
Lacze gorace i duszne pozdrowienia... :-))) -
Slawannka: Z tym avatarem to ciesze sie , ze w ogole jestem :-) Wiesz ile sie nameczylem aby sie z powrotem odnazc...
-
No! Tu przynajmniej trochę Cię widac!! Przyjeżdżaj szybko bom ciekawa bardzo ostatecznych opowieści:))
-
Ale ja myślałam, że tam śnieg jest zawsze, nawet latem, a tu jest go jak na lekarstwo!
A w ogóle, to czytałam ostatnio, że czapa śnieżna na Kilimandżaro się strasznie zmniejsza... -
Smoku, z pewnością obejrzę też Twoje pozostałe podróże, szykuję się na to - muszę znaleźć właściwy moment:)
A filmik oczywiście widziałam i ŻĄDAM dalszych, zapowiedzianych części!
A na tym avatarku to jesteś jakiś taki mało smoczy;) -
Bo to bylo lato... ;-)
-
Wreszcie mi sie udalo po wielu probach zainstalowac avatar... Nie ten co chcialem ale zawsze to cos :-)
Co do zdjec... to najpierw musze wrocic do domu, a to jeszcze miesiac... Pozniej uporzadkowac biezace sprawy, napisac jakies sprawozdanie z podrozy, posegregowac i obrobic zdjecia... a to troche potrwa, ale ostatecznie kiedys, gdy juz wszyscy zapomna, to pojawia sie tu jako niespodzianka :-))
W Mazatlan otrzymalismy juz swoja porcje kapieli parowych i w srode wyroszamy dalelej na polnoc do Los Mochis a stamtad do Barranca del Cobre...
Pozdrowienia :-))