Otrzymane komentarze dla użytkownika amused.to.death, strona 237
Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death
-
-
Albo troszkę jak taka biała, żarłoczna, najeżona kolcami gąsienica :)
-
Dzięki za helsinskie plusiki. Pozdrawiam.
-
Prawda, ale z drugiej strony jak to mój znajomy kiedyś powiedział: Europa jest nudna, wszędzie jakiś ratusz i starówka....
:)
-
Rację maja ci,którzy twierdzą,że afrykańskie miasta są do siebie bardzo podobne. Bez względu na kraj.
-
To nie, ze ja sie nie przyznaje skad jestem, ten numer z Hondurasem jest tylko dla domokraznych sprzedawcow czy innych nagabywaczy zaczepiajacych czlowieka w celach zarobkowych :-) Podobnie jak nie kazdemu przedstawiam sie Krzysztof Chrzaszczykiewicz... :-))
-
Racja z tym generalizowaniem - wszyscy się mnie na początku pytali JAKIE zwierzęta widziałam i nie mogli uwierzyć, że nie po to tam pojechałam:D
Co do manewrów to wiem, że wszędzie i nawet się przyzwyczaiłam, ale po raz pierwszy spotkałam się aż z taką natarczywością i agresją stąd te opisy.
Bo np. w takim Egipcie czy Kambodży też byli natarczywi, ale jednocześnie mili - jak się z nimi chwilę pogadało to nawet jak się nic nie kupiło to było sympatycznie - ja czasami lubię sobie pogadać:)
Z Hondurasem to niezły pomysł, chociaż ja akurat zazwyczaj się przyznaję skąd jestem i muszę przyznać, że bardzo często spotykam się z bardzo miłymi reakcjami - ktoś był w Polsce, ma jakieś polskie korzenie, pamięta kilka polskich słów.
:)
-
mizianie się słoni, fajne ujęcie :)
-
Pare refleksji...
Ludzie lubia generalizowac :-) Afryka to wielki kontynent, a wszystkim sie wydaje, ze jak byli w jednym kraju, tak wyglada cala reszta. To tak jakby ktos przejechal 3 tysiace km po Europie i twierdzil, ze to dziki kontynent, bo to co widzial to ta czesc... od Uralu i Kaukazu :-) Mnie tez ludzie wmawiali, ze skoro ich nie interesuja zwierzeta, to nie maja tam po co jechac :-)
Takie czy inne oczukancze manewry zdarzaja sie wszedzie, niemniej sa dosc typowe dla biednych miejsc, gdzie zaczeli sie pojawiac turysci a miejscowi odkryli, ze cudzoziemcy nie zauwazaja czasami roznic miedzy dajmy na to 1 JJM a 5 JJM (Jedna Jednostka Monetarna), na dodatek zlego jakis turysta, aby sobie poprawic ego zostawi gdzies napiwek wielkosci miesiecznej pensji miejscowego i legendy o rozrzutnosci bialych zaczynaja rosnac jak grzyby po deszczu. W Fezie taksowkarz byl raz tak zaskoczony, ze mu zaplacilem tylko tyle co wybil taksomierz, ze mi ze zloscia wydal drobna reszte.
Sposoby miejscowych by Cie w sposob uprzejmy wciagnac do rozmowy, ktora szybko sie ma przemienic w jakies propozycje handlowo-uslugowe sa dosc podobne bez wzgledu na kraj i panujaca tam religie. Ja wyrobilem sobie juz pare odzewow na rozne pytania. Jesli ktos mi proponuje opwiesc o zabytkach czy innym malowniczym miejscu, to zwykle blagalnie go prosze, by mi dal w spokoju pokontemplowac piekno tego unikalnego miejsca i to zazwyczaj dziala, no bo co biedny chlopina ma na to powiedziec, musi trzymac fason. Nigdy nie ubieram sie w jakiekolwiek koszulki z jakimikolwiek napisami, zwlaszcza sugerujacymi moje pochodzenie. Na pytanie skad jestem zwykle odpowiadam, ze z Hondurasu (o ile nie jestem w jakims hiszpansko-jezycznym kraju :-)). Ten trik swietnie dzialal w Turcji. Pytajacy chwile sie zawahal nie wiedzac co powiedziec a to mi wystarczalo by sie oddalic. W turystycznych miejscach Indonezji zwykle nie mozna sie bylo opedzic od masazystek, ktore zawsze zaczynaly swoja spiewke od "How are you" - ja "OK", one: "What's your name?" a ja "Krzysztof Chrzaszczykiewicz". Odpuszczaly, bo skoro nie byly w stanie sie do mnie zwrocic po imieniu, to sie czuly skrepowane...
Na razie tyle.... A, i jeszcze chcialem dodac, ze poczytalem sobie Twoje komentarze pod spodem i tez mi sie bardzo dobrze czytalo :-)
-
Czyli epilog byl w Polsce... :-)
-
Albo troszkę jak taka biała, żarłoczna, najeżona kolcami gąsienica :)
-
Dzięki za helsinskie plusiki. Pozdrawiam.
-
Prawda, ale z drugiej strony jak to mój znajomy kiedyś powiedział: Europa jest nudna, wszędzie jakiś ratusz i starówka....
:) -
Rację maja ci,którzy twierdzą,że afrykańskie miasta są do siebie bardzo podobne. Bez względu na kraj.
-
To nie, ze ja sie nie przyznaje skad jestem, ten numer z Hondurasem jest tylko dla domokraznych sprzedawcow czy innych nagabywaczy zaczepiajacych czlowieka w celach zarobkowych :-) Podobnie jak nie kazdemu przedstawiam sie Krzysztof Chrzaszczykiewicz... :-))
-
Racja z tym generalizowaniem - wszyscy się mnie na początku pytali JAKIE zwierzęta widziałam i nie mogli uwierzyć, że nie po to tam pojechałam:D
Co do manewrów to wiem, że wszędzie i nawet się przyzwyczaiłam, ale po raz pierwszy spotkałam się aż z taką natarczywością i agresją stąd te opisy.
Bo np. w takim Egipcie czy Kambodży też byli natarczywi, ale jednocześnie mili - jak się z nimi chwilę pogadało to nawet jak się nic nie kupiło to było sympatycznie - ja czasami lubię sobie pogadać:)
Z Hondurasem to niezły pomysł, chociaż ja akurat zazwyczaj się przyznaję skąd jestem i muszę przyznać, że bardzo często spotykam się z bardzo miłymi reakcjami - ktoś był w Polsce, ma jakieś polskie korzenie, pamięta kilka polskich słów.
:) -
mizianie się słoni, fajne ujęcie :)
-
Pare refleksji...
Ludzie lubia generalizowac :-) Afryka to wielki kontynent, a wszystkim sie wydaje, ze jak byli w jednym kraju, tak wyglada cala reszta. To tak jakby ktos przejechal 3 tysiace km po Europie i twierdzil, ze to dziki kontynent, bo to co widzial to ta czesc... od Uralu i Kaukazu :-) Mnie tez ludzie wmawiali, ze skoro ich nie interesuja zwierzeta, to nie maja tam po co jechac :-)
Takie czy inne oczukancze manewry zdarzaja sie wszedzie, niemniej sa dosc typowe dla biednych miejsc, gdzie zaczeli sie pojawiac turysci a miejscowi odkryli, ze cudzoziemcy nie zauwazaja czasami roznic miedzy dajmy na to 1 JJM a 5 JJM (Jedna Jednostka Monetarna), na dodatek zlego jakis turysta, aby sobie poprawic ego zostawi gdzies napiwek wielkosci miesiecznej pensji miejscowego i legendy o rozrzutnosci bialych zaczynaja rosnac jak grzyby po deszczu. W Fezie taksowkarz byl raz tak zaskoczony, ze mu zaplacilem tylko tyle co wybil taksomierz, ze mi ze zloscia wydal drobna reszte.
Sposoby miejscowych by Cie w sposob uprzejmy wciagnac do rozmowy, ktora szybko sie ma przemienic w jakies propozycje handlowo-uslugowe sa dosc podobne bez wzgledu na kraj i panujaca tam religie. Ja wyrobilem sobie juz pare odzewow na rozne pytania. Jesli ktos mi proponuje opwiesc o zabytkach czy innym malowniczym miejscu, to zwykle blagalnie go prosze, by mi dal w spokoju pokontemplowac piekno tego unikalnego miejsca i to zazwyczaj dziala, no bo co biedny chlopina ma na to powiedziec, musi trzymac fason. Nigdy nie ubieram sie w jakiekolwiek koszulki z jakimikolwiek napisami, zwlaszcza sugerujacymi moje pochodzenie. Na pytanie skad jestem zwykle odpowiadam, ze z Hondurasu (o ile nie jestem w jakims hiszpansko-jezycznym kraju :-)). Ten trik swietnie dzialal w Turcji. Pytajacy chwile sie zawahal nie wiedzac co powiedziec a to mi wystarczalo by sie oddalic. W turystycznych miejscach Indonezji zwykle nie mozna sie bylo opedzic od masazystek, ktore zawsze zaczynaly swoja spiewke od "How are you" - ja "OK", one: "What's your name?" a ja "Krzysztof Chrzaszczykiewicz". Odpuszczaly, bo skoro nie byly w stanie sie do mnie zwrocic po imieniu, to sie czuly skrepowane...
Na razie tyle.... A, i jeszcze chcialem dodac, ze poczytalem sobie Twoje komentarze pod spodem i tez mi sie bardzo dobrze czytalo :-) -
Czyli epilog byl w Polsce... :-)
Lubię takie kulinarne wyprawy :))