Otrzymane komentarze dla użytkownika amused.to.death, strona 236
Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death
-
-
Pisząc poprzednie coś nie miałem wcale na myśli tego, że pomoc jest niepotrzebna. Tylko o to mi chodzi, że powinno się wysłuchać potrzeb itd., nie zaś na siłę pchać się, nawet nie wiedząc z czym. Co do tego, kto łapę na pieniądzach (czy ogólnie "pomocy") trzyma.. no to chyba wszędzie tak jest... Środkami zarządzają ci, którzy tylko o wypchaniu własnej kieszeni myślą, a tym naprawdę potrzebującym zostaje niewiele. "Dajcie mi władzę, ja was usadzę."
Afrykańskie reggae :D Świetne :) Od razu przesłałem linka koleżance - fance tego rodzaju muzyki :)) Dzięki :)) Od razu dodam - jeżeli masz jeszcze jakieś fajne rytmy pod ręką - podaj dalej :)
Co do gorąca... no niestety, ja chyba już nie mogę się przyzwyczaić.. to już za duże ryzyko.. :(
Pozdróweczki :)
-
no to mamy podobne preferencje owocowe :P owoc musi być rześki i soczysty :P
-
my byliśmy w Kenii w czerwcu i było ciepło, ale bez przesady. Już nie pamiętam, ale gdzieś tak z 25- 28 stopni C, czyli u nas nawet bywa cieplej.
-
A nawet jak gorąco to... wystarczy pobyć odpowiednio długo i człowiek się przyzwyczaja....
-
Niedawno oglądałem film o Darfurze i to niesamowite co się tam dzieje :( Od razu gdzieś wpłaciłem jakiś grosik na pomoc ( chyba na gazecie).
W wielu krajach o różnych porach roku jest całkiem znośnie ( niezbyt gorąco).
-
Kuniu, dziękuję za taki obszerny komentarz:)
Co do pomocy to ja mam bardzo mieszane odczucia. Bo uważam, że trzeba pomóc - tylko do końca nie wiadomo jak to robić, żeby ta pomoc była skuteczna.
To nie jest takie proste, że potrzebujący mogli by się zgłosić o pomoc - bo najczęściej ci potrzebujący to bardzo biedni ludzie, którzy nie wiedzą jak i kogo prosić o pomoc.
A władza pieniądze, dobre samochody i piękne domy ma i im nie jest dużo potrzebna
- właśnie mi się przypomniało, że znowu zapomniałam opisać, jak byliśmy 'u prezydenta' (tzn. na jednej z posiadłości czy coś) obejrzeć jego lwy i hieny - bo nasz znajomy miał kolegę, który się przyjaźnił z którymś tam kuzynem....etc. - zdjęć nie mam więc ciągle o tym zapominam
W każdym bądź razie tam biedy nie było widać...
Ale wracając do tematu - pomoc jest na pewno potrzebna, ale też trudno wyobrazić sobie, że będzie wykorzystana w 100% jeśli władze mają takie nastawienie.
Kilka miesięcy po naszym powrocie był w Poznaniu festiwal filmów afrykańskich - przed jednym (mówiącym właśnie o pomocy i o tym jak jest wykorzystywana/nadużywana) pewien dziennikarz pochodzący z Mali właśnie o tym mówił, o tym, że pomoc jest potrzebna, ale problemem jest co zrobić, żeby: a) trafiała do właściwych ludzi, b) nie uczyła ludzi tylko oczekiwania na pomoc.
Co do muzyki, to my w Togo i Beninie najchętniej słuchaliśmy tego pana:
Tiken Jah Fakoly:
http://www.youtube.com/watch?v=KecztotibB8
(afrykańskie reggae - rewelacja!)
Co do temperatur to tam było 'śmiesznie' - jak było pochmurno (a często tak było) to było tak średnio - normalnie człowiek chodził i nie było gorąco..... a jak tylko słońce wyszło zza chmur to od razu straszny upał.
No a na koniec... cieszę się, że moja relacja się podobała:)
-
Durianem się niestety nie zachwyciłam.
I to nawet nie chodzi o smak czy zapach - po prostu nie lubię owoców o takiej 'maślanej' konsystencji - wolę te gdzie jest dużo soku:)
-
No i jeszcze - fajny klimacik związany z Afryką - piosenka "Africa" zespołu Toto; stary, dobry kawałek w prześwietnym wykonaniu słoweńskiego chóru Perpetuum Jazzile, polecam szczerze (zwłaszcza początek jest wielce ciekawy!!!)
http://www.youtube.com/watch?v=yjbpwlqp5Qw
-
Moniko :D
Fajna podróż, fajnie opisana :)
W Afryce nigdy nie byłem, nie wiem, czy będę. Co weźmie górę - ciekawość świata, czy niechęć do gorących miejsc? (od pewnego udaru słonecznego parę lat temu jestem wrażliwy na słońce i wysokie temperatury)
Z tej racji o Afryce się nie wypowiem raczej. Siostra była tam parę lat temu, była pod wrażeniem. Fakt, spotęgowała moją afrykańską ciekawość, zaszczepioną różnymi filmami, reportażami.. Może i uda się kiedyś wybrać. Znajomi wybierają się tam we wrześniu.
Ha! Popieram Cię! Jeśli mam wybór dłuższy czas pobytu/wygody, to zdecyduję się na to pierwsze. Może się niby wydawać, że mniej się wtedy wypocznie, niż leżąc gdzieś w wygodach, na plaży czy przy basenie, ale... ale czy to aż taki wypoczynek? Po takiej "mało luksusowej" podróży człowiek wraca do domu może i wymęczony, ale na pewno szczęśliwy. Nawet jeśli podczas wyprawy niewygody doskwierały, to "już po wszystkim", z perspektywy czasu, raczej się tego nie żałuje. W końcu ODPOCZĘŁO SIĘ od CODZIENNOŚCI, było się w INNYM miejscu itd.
Pomoc..? No właśnie, to dobre pytanie. Daje dużo do myślenia. Czasem te wszystkie "akcje pomocy" sprawiają wrażenie takich, jakby miały tylko nakarmić snobizm, próżność "pomagających", w niektórych przypadkach są tylko ładną przykrywką interesowności.
Krew mnie czasami zalewa jak słyszę o tych różnych akcjach wysyłania dokądś tam ludzi w celu pomocy, wręcz "na siłę". Chyba najlepiej byłoby, gdyby kraj/region/itd potrzebujący pomocy sam zwrócił się do innych z prośbą o pomoc, oraz konkretnym określeniu tej pomocy. Bo czy wysyłanie masy ludzi z zupełnie innej kultury w miejsca "odmienne", bez żadnego zrozumienia zasad tam panujących itd, jest tak naprawdę fair, czy jest takie pomocne? Dla mnie często jest to po prostu próbą pokazania światu "patrzcie jacy dobrzy i fajni jesteśmy! wysyłamy ludzi, pomagamy im!" Ach, jacy oni wszyscy są dobrzy! Tylko jeszcze pytanie, czy owi "uszczęśliwiani" tego naprawdę chcą? Albo czy w ten sposób, w jaki "uszczęśliwiający" to robią?
Tak mi się właśnie przypomniało i skojarzyło.. Gdy tylko ruszył pierwszy kontyngent naszych wojsk do Afganistanu, na ścianie jednego z bloków w Olsztynie pojawił się napis:
Boże! Pomóż bym potrafił
gdy Ojczyzna nas zawoła
zamiast piersi wypiąć d**
bo ta ropa nie jest moja!
Z tą pomocą podobnie mamy w swoim kraju, w przypadku bezdomnych lubiących wypić, proszących o pieniądze na jedzenie, które rzeczywiście przeznaczają na coś innego. Mając świadomość tego powstaje dylemat: dać pieniądze, czy nie? Widać, że osoba potrzebuje.. ale czy aby na pewno kupi jedzenie, czy przepije? Lepiej więc kupić jakieś jedzenie i dać.
Popieram Cię również co do "Móc mogę, ale nie chcę", oraz co do "zachęty" do pracy. Może to wyglądać na jakieś.. hmm.. zatwardziałe znieczulenie, ale czy rzeczywiście to POMOŻE owym ludziom? Wiem, że porównanie może kiepskie, ale i tak to napiszę.. Podobnie jest w przypadku dokarmiania ptaków (jakieś łabędzie, kaczki itd).. Przyzwyczajają się wtedy do tego, że "jedzenie jest zawsze", więc zatracają powoli naturalne instynkty (no bo jak to napisać - czy ptak może się rozleniwić??), przez co stają się nieporadne, niesamodzielne. A ludzie karmiący łabędzie w parku jakoś nie mogą tego zrozumieć, no bo przecież "te ptaki dostają jedzenie, więc przeżyją".
No ale wróćmy do przyjemniejszych aspektów wyprawy ;) Podróż świetna, gratulacje organizacji :) Zazdraszczam, przyznaję ze wstydem :) (mimo tych wysokich temperatur). Fajnie jest zobaczyć kawałek świata, poznać choć trochę inną kulturę. No i - jak już wcześniej napisałem - odpocząć od codziennego "tu i teraz". :) Czasem podróżuję sobie w myślach patrząc na małą, kamienną kulkę ziemską, którą siostra przywiozła mi z Afryki - z równika.
:)
Pozdrówki :)
Krzysiek
-
Pisząc poprzednie coś nie miałem wcale na myśli tego, że pomoc jest niepotrzebna. Tylko o to mi chodzi, że powinno się wysłuchać potrzeb itd., nie zaś na siłę pchać się, nawet nie wiedząc z czym. Co do tego, kto łapę na pieniądzach (czy ogólnie "pomocy") trzyma.. no to chyba wszędzie tak jest... Środkami zarządzają ci, którzy tylko o wypchaniu własnej kieszeni myślą, a tym naprawdę potrzebującym zostaje niewiele. "Dajcie mi władzę, ja was usadzę."
Afrykańskie reggae :D Świetne :) Od razu przesłałem linka koleżance - fance tego rodzaju muzyki :)) Dzięki :)) Od razu dodam - jeżeli masz jeszcze jakieś fajne rytmy pod ręką - podaj dalej :)
Co do gorąca... no niestety, ja chyba już nie mogę się przyzwyczaić.. to już za duże ryzyko.. :(
Pozdróweczki :) -
no to mamy podobne preferencje owocowe :P owoc musi być rześki i soczysty :P
-
my byliśmy w Kenii w czerwcu i było ciepło, ale bez przesady. Już nie pamiętam, ale gdzieś tak z 25- 28 stopni C, czyli u nas nawet bywa cieplej.
-
A nawet jak gorąco to... wystarczy pobyć odpowiednio długo i człowiek się przyzwyczaja....
-
Niedawno oglądałem film o Darfurze i to niesamowite co się tam dzieje :( Od razu gdzieś wpłaciłem jakiś grosik na pomoc ( chyba na gazecie).
W wielu krajach o różnych porach roku jest całkiem znośnie ( niezbyt gorąco). -
Kuniu, dziękuję za taki obszerny komentarz:)
Co do pomocy to ja mam bardzo mieszane odczucia. Bo uważam, że trzeba pomóc - tylko do końca nie wiadomo jak to robić, żeby ta pomoc była skuteczna.
To nie jest takie proste, że potrzebujący mogli by się zgłosić o pomoc - bo najczęściej ci potrzebujący to bardzo biedni ludzie, którzy nie wiedzą jak i kogo prosić o pomoc.
A władza pieniądze, dobre samochody i piękne domy ma i im nie jest dużo potrzebna
- właśnie mi się przypomniało, że znowu zapomniałam opisać, jak byliśmy 'u prezydenta' (tzn. na jednej z posiadłości czy coś) obejrzeć jego lwy i hieny - bo nasz znajomy miał kolegę, który się przyjaźnił z którymś tam kuzynem....etc. - zdjęć nie mam więc ciągle o tym zapominam
W każdym bądź razie tam biedy nie było widać...
Ale wracając do tematu - pomoc jest na pewno potrzebna, ale też trudno wyobrazić sobie, że będzie wykorzystana w 100% jeśli władze mają takie nastawienie.
Kilka miesięcy po naszym powrocie był w Poznaniu festiwal filmów afrykańskich - przed jednym (mówiącym właśnie o pomocy i o tym jak jest wykorzystywana/nadużywana) pewien dziennikarz pochodzący z Mali właśnie o tym mówił, o tym, że pomoc jest potrzebna, ale problemem jest co zrobić, żeby: a) trafiała do właściwych ludzi, b) nie uczyła ludzi tylko oczekiwania na pomoc.
Co do muzyki, to my w Togo i Beninie najchętniej słuchaliśmy tego pana:
Tiken Jah Fakoly:
http://www.youtube.com/watch?v=KecztotibB8
(afrykańskie reggae - rewelacja!)
Co do temperatur to tam było 'śmiesznie' - jak było pochmurno (a często tak było) to było tak średnio - normalnie człowiek chodził i nie było gorąco..... a jak tylko słońce wyszło zza chmur to od razu straszny upał.
No a na koniec... cieszę się, że moja relacja się podobała:) -
Durianem się niestety nie zachwyciłam.
I to nawet nie chodzi o smak czy zapach - po prostu nie lubię owoców o takiej 'maślanej' konsystencji - wolę te gdzie jest dużo soku:) -
No i jeszcze - fajny klimacik związany z Afryką - piosenka "Africa" zespołu Toto; stary, dobry kawałek w prześwietnym wykonaniu słoweńskiego chóru Perpetuum Jazzile, polecam szczerze (zwłaszcza początek jest wielce ciekawy!!!)
http://www.youtube.com/watch?v=yjbpwlqp5Qw -
Moniko :D
Fajna podróż, fajnie opisana :)
W Afryce nigdy nie byłem, nie wiem, czy będę. Co weźmie górę - ciekawość świata, czy niechęć do gorących miejsc? (od pewnego udaru słonecznego parę lat temu jestem wrażliwy na słońce i wysokie temperatury)
Z tej racji o Afryce się nie wypowiem raczej. Siostra była tam parę lat temu, była pod wrażeniem. Fakt, spotęgowała moją afrykańską ciekawość, zaszczepioną różnymi filmami, reportażami.. Może i uda się kiedyś wybrać. Znajomi wybierają się tam we wrześniu.
Ha! Popieram Cię! Jeśli mam wybór dłuższy czas pobytu/wygody, to zdecyduję się na to pierwsze. Może się niby wydawać, że mniej się wtedy wypocznie, niż leżąc gdzieś w wygodach, na plaży czy przy basenie, ale... ale czy to aż taki wypoczynek? Po takiej "mało luksusowej" podróży człowiek wraca do domu może i wymęczony, ale na pewno szczęśliwy. Nawet jeśli podczas wyprawy niewygody doskwierały, to "już po wszystkim", z perspektywy czasu, raczej się tego nie żałuje. W końcu ODPOCZĘŁO SIĘ od CODZIENNOŚCI, było się w INNYM miejscu itd.
Pomoc..? No właśnie, to dobre pytanie. Daje dużo do myślenia. Czasem te wszystkie "akcje pomocy" sprawiają wrażenie takich, jakby miały tylko nakarmić snobizm, próżność "pomagających", w niektórych przypadkach są tylko ładną przykrywką interesowności.
Krew mnie czasami zalewa jak słyszę o tych różnych akcjach wysyłania dokądś tam ludzi w celu pomocy, wręcz "na siłę". Chyba najlepiej byłoby, gdyby kraj/region/itd potrzebujący pomocy sam zwrócił się do innych z prośbą o pomoc, oraz konkretnym określeniu tej pomocy. Bo czy wysyłanie masy ludzi z zupełnie innej kultury w miejsca "odmienne", bez żadnego zrozumienia zasad tam panujących itd, jest tak naprawdę fair, czy jest takie pomocne? Dla mnie często jest to po prostu próbą pokazania światu "patrzcie jacy dobrzy i fajni jesteśmy! wysyłamy ludzi, pomagamy im!" Ach, jacy oni wszyscy są dobrzy! Tylko jeszcze pytanie, czy owi "uszczęśliwiani" tego naprawdę chcą? Albo czy w ten sposób, w jaki "uszczęśliwiający" to robią?
Tak mi się właśnie przypomniało i skojarzyło.. Gdy tylko ruszył pierwszy kontyngent naszych wojsk do Afganistanu, na ścianie jednego z bloków w Olsztynie pojawił się napis:
Boże! Pomóż bym potrafił
gdy Ojczyzna nas zawoła
zamiast piersi wypiąć d**
bo ta ropa nie jest moja!
Z tą pomocą podobnie mamy w swoim kraju, w przypadku bezdomnych lubiących wypić, proszących o pieniądze na jedzenie, które rzeczywiście przeznaczają na coś innego. Mając świadomość tego powstaje dylemat: dać pieniądze, czy nie? Widać, że osoba potrzebuje.. ale czy aby na pewno kupi jedzenie, czy przepije? Lepiej więc kupić jakieś jedzenie i dać.
Popieram Cię również co do "Móc mogę, ale nie chcę", oraz co do "zachęty" do pracy. Może to wyglądać na jakieś.. hmm.. zatwardziałe znieczulenie, ale czy rzeczywiście to POMOŻE owym ludziom? Wiem, że porównanie może kiepskie, ale i tak to napiszę.. Podobnie jest w przypadku dokarmiania ptaków (jakieś łabędzie, kaczki itd).. Przyzwyczajają się wtedy do tego, że "jedzenie jest zawsze", więc zatracają powoli naturalne instynkty (no bo jak to napisać - czy ptak może się rozleniwić??), przez co stają się nieporadne, niesamodzielne. A ludzie karmiący łabędzie w parku jakoś nie mogą tego zrozumieć, no bo przecież "te ptaki dostają jedzenie, więc przeżyją".
No ale wróćmy do przyjemniejszych aspektów wyprawy ;) Podróż świetna, gratulacje organizacji :) Zazdraszczam, przyznaję ze wstydem :) (mimo tych wysokich temperatur). Fajnie jest zobaczyć kawałek świata, poznać choć trochę inną kulturę. No i - jak już wcześniej napisałem - odpocząć od codziennego "tu i teraz". :) Czasem podróżuję sobie w myślach patrząc na małą, kamienną kulkę ziemską, którą siostra przywiozła mi z Afryki - z równika.
:)
Pozdrówki :)
Krzysiek
ale nie kwaśny!
stąd smakowały mi bardzo te wszystkie owoce na zdjęciu z durianami (poza durianami oczywiście:)