Otrzymane komentarze dla użytkownika sunee
Przejdź do głównej strony użytkownika sunee
-
...fajny wypad...
-
...uroczo i romantycznie....
-
"...Kuba, wyspa jak wulkan gorąca..."
...chyba się powtarzam, ale skoro to prawda!
-
Pewnie ktos z rodziny fidela???
-
Takie BMy też mają ?
-
cóz rebel... pewnie w każdym innym przypadku bym sie z toba zgodził, bo sam zrobiłem stopem wiele kilometrów, ale w tym konkretnym... hmmm... nie wiem jak bardzo i czy w ogóle sie pomyle, ale na kubie więcej jest takich lasek łapiących "okazję" w postaci faceta, który zapłaci im za upojna noc, niż szukajacych transportu. smutna to prawda o fidelowskim socjalizmie...
acha... i bądź pewna, że jeśli wylądujesz z żabą na kubie (czego ci gorąco życzę!), sama staniesz się obiektem zaczepek. i to ze strony obu płci...
-
ha!:-) a nie mówiłem? i nie słuchaj bobi... ona strasznie wredna jest;-)
o przewodnikach eyewitness słyszałem natomiast same najgorsze rzeczy (bobi, to nie na przekór!!!) kilka miesięcy temu na goldenline toczyła się dyskusja nt przewodników ogólnie i eyewitnessy (w wydaniu polskim przewodniki wiedza i życie) miały opinię absolutnie bezużytecznych dla samodzielnych turystów. osobiscie mam tylko jeden i też uważam, że poza ładnymi obrazkami nie przedstawia większej wartości, ale opinii na temat serii na tej podstawie wydawać nie mogę.
w rzeczywistości jest z nimi pewnie tak jak z każdą serią - jedne sa świetne, a inne do niczego.
ja tam zawsze polecam rodzimego pascala, który w większości przypadków jest tłumaczeniem lonely planet albo rough guide, lub te ostatnie w przypadku gdy tłumaczenia brak.
nasz rodzimy rynek jest natomiast wyjątkowo ubogi jeśli chodzi generalnie o travel writing. blizsze rejony doczekały się wprawdzie przewodników napisanych przez polaków (wydawnictwa bezdroża i globtroter), ale z egzotyka jest dość cienko. o relacjach nawet nie wspominam. poza cejrowskim, pawlikowską, pałkiewiczem i kilkoma innymi nazwiskami na rynku pustki...
-
Tak czy inaczej zwracam honor - znalazlem na jednym ze zdjec tej uliczki tabliczke z nazwa; jak wol stoi HAMEL - prosze poprawic mapy i przewodniki:)
-
przyznam, ze przewodniki Eyewitness to niewatpliwie najlepsze przewodniki : adekwatne az do szpiku kosci. Nic dziwnego, ze robia oszalamiajaca kariere na swiecie. Polecam wszystkim goraco bo zdaje sie, ze maja nawet polska wersje.
W mojej angielskiej wersji znalazlam droge na jednej z wysp hawajskich, o ktorej wiedzieli tylko miejscowi "od pokolen" /nie mogli sie nadziwic jak ja znalezlismy:))/ a my oczywiscie zasuwalismy w naszym cztero-kolo-napedowym Jeep'ie "na skroty" (normalna droga i bez przewodnika Eyewitness zajeloby nam to 4 godziny dluzej)
ja bym sie nie przejmowala zfieszem bo on humorzasty jest, jak baba w ciazy :)
-
ja miałbym bardzo długą odpowiedź na to pytanie bobi, ale juz mi się za podobne oberwało, więc sie powstrzymam:-) i pomijam fakt, że leżenie na plaży generalnie ma niewiele wspólnego z podróżowaniem...
-
...fajny wypad...
-
...uroczo i romantycznie....
-
"...Kuba, wyspa jak wulkan gorąca..."
...chyba się powtarzam, ale skoro to prawda! -
Pewnie ktos z rodziny fidela???
-
Takie BMy też mają ?
-
cóz rebel... pewnie w każdym innym przypadku bym sie z toba zgodził, bo sam zrobiłem stopem wiele kilometrów, ale w tym konkretnym... hmmm... nie wiem jak bardzo i czy w ogóle sie pomyle, ale na kubie więcej jest takich lasek łapiących "okazję" w postaci faceta, który zapłaci im za upojna noc, niż szukajacych transportu. smutna to prawda o fidelowskim socjalizmie...
acha... i bądź pewna, że jeśli wylądujesz z żabą na kubie (czego ci gorąco życzę!), sama staniesz się obiektem zaczepek. i to ze strony obu płci... -
ha!:-) a nie mówiłem? i nie słuchaj bobi... ona strasznie wredna jest;-)
o przewodnikach eyewitness słyszałem natomiast same najgorsze rzeczy (bobi, to nie na przekór!!!) kilka miesięcy temu na goldenline toczyła się dyskusja nt przewodników ogólnie i eyewitnessy (w wydaniu polskim przewodniki wiedza i życie) miały opinię absolutnie bezużytecznych dla samodzielnych turystów. osobiscie mam tylko jeden i też uważam, że poza ładnymi obrazkami nie przedstawia większej wartości, ale opinii na temat serii na tej podstawie wydawać nie mogę.
w rzeczywistości jest z nimi pewnie tak jak z każdą serią - jedne sa świetne, a inne do niczego.
ja tam zawsze polecam rodzimego pascala, który w większości przypadków jest tłumaczeniem lonely planet albo rough guide, lub te ostatnie w przypadku gdy tłumaczenia brak.
nasz rodzimy rynek jest natomiast wyjątkowo ubogi jeśli chodzi generalnie o travel writing. blizsze rejony doczekały się wprawdzie przewodników napisanych przez polaków (wydawnictwa bezdroża i globtroter), ale z egzotyka jest dość cienko. o relacjach nawet nie wspominam. poza cejrowskim, pawlikowską, pałkiewiczem i kilkoma innymi nazwiskami na rynku pustki... -
Tak czy inaczej zwracam honor - znalazlem na jednym ze zdjec tej uliczki tabliczke z nazwa; jak wol stoi HAMEL - prosze poprawic mapy i przewodniki:)
-
przyznam, ze przewodniki Eyewitness to niewatpliwie najlepsze przewodniki : adekwatne az do szpiku kosci. Nic dziwnego, ze robia oszalamiajaca kariere na swiecie. Polecam wszystkim goraco bo zdaje sie, ze maja nawet polska wersje.
W mojej angielskiej wersji znalazlam droge na jednej z wysp hawajskich, o ktorej wiedzieli tylko miejscowi "od pokolen" /nie mogli sie nadziwic jak ja znalezlismy:))/ a my oczywiscie zasuwalismy w naszym cztero-kolo-napedowym Jeep'ie "na skroty" (normalna droga i bez przewodnika Eyewitness zajeloby nam to 4 godziny dluzej)
ja bym sie nie przejmowala zfieszem bo on humorzasty jest, jak baba w ciazy :) -
ja miałbym bardzo długą odpowiedź na to pytanie bobi, ale juz mi się za podobne oberwało, więc sie powstrzymam:-) i pomijam fakt, że leżenie na plaży generalnie ma niewiele wspólnego z podróżowaniem...