Komentarze
-
ja widziałem takie tylko w książkach o grzybach :)
-
I owszem. Pani Layne chciała go "zebrac", ale nie pozwoliłem na to, używając argumentów o pobycie w parku narodowym tudzież o całkowitej ochronie prawnej tych grzybów. O ja kretyn nieszczęsny ;-). Rok później koleżanka mojej żony uraczyła nas zupą grzybową ze smardzów. Była tak wstrząsająco doskonała, że od tej pory żadnemu smardzu nie przepuszczę. Niestety, od maja 2004 nie widziałem na żywo żadnego, więc moją groźbę do czysto werbalnych zaliczyc należy ;-))
-
...rozumiem, że smardz w Górach Stołowych...
-
To nie taka z dziadka zakała ;-)
-
z dziadkiem (zakała rodziny) na smardze chodzilim... ;-)