Komentarze
-
OK, nadrobię :)
-
Bartku, od razu widać, że nie czytałeś relacji Arnolda - 'Ma Vlast' - bardzo polecam :-) (aczkolwiek 'Mannheim miasto marzeń jest zdecydowanie najlepsze) :-)
-
A wiesz, co znaczy "szukać" po czesku?
-
"Szukanie" przez celników kontrabandy to już przeszłość :-). W październiku przywieźliśmy sobie z Czech pół bagażnika płynnych frykasów, i pies z kulawą nogą się nie zainteresował :-). Mało tego, zburzone zostały budynki urzędu celnego na przejściu Kudowa - Słone. A takie piękne mam stamtąd wspomnienie ;-). W maju 2002, wracając z Pragi mieliśmy - jak zwykle - przekroczony limit wwozowy alkoholu. Moja żona była bardzo niespokojna z tego powodu, i dawała temu słowny wyraz. Ale wiedziała najważniejszego. Na tylnym siedzeniu auta spokojnie podróżowała butelka po wodzie mineralnej "Muszynianka", wypełniona przezroczystym płynem. Kiedy żonie zaschło w gardle, chciała sobie łyknąć "Muszynianki". Zrobiła to na tyle szybko, że nie zdążyłem zainterweniować ;-). No i pociągnęła łyk ciepłej "Prażskiej Vodki" ;-), którą zapakowałem do zachomikowanej wcześniej butelki - zachowując całkowitą tajemnicę :-).
Usłyszałem to i owo ;-), i jechaliśmy dalej. Na przejściu w Kudowie polscy celnicy zatrzymali do kontroli osobistej trzy samochody przed nami. Trochę się spociłem, ale nas puścili wolno :-)). -
No tak, oni mogli wtedy przed 13.00 ;-)
-
Poziom zrozumienia jest taki, że nie trzeba znać czeskiego. Poza tym, rozmawiałem głównie z celnikami szukającymi (swoją drogą, nie wiem czy wiesz, co znaczy 'szukać' po czesku) kontrabandy na granicy i zabierającymi mi nadmiarowe wino. Do tego wystarczył język migowy, polskie przekleństwa i kasa :D
-
A czeskiego poduczyłeś się w Cieszynie ;-)
-
Wręcz przeciwnie. Dla niemieckiego tam poszedłem. Sprawy rodzinne wygnały mnie na dwa lata do Cieszyna, ale wróciłem :)
-
Przeszkadzał Ci ten niemiecki? ;-)
-
Po dwóch latach przeprowadziłem się na chwilowy pobyt do Cieszyna
-
O dwuletnich liceach nie słyszałem ;-))