Podróż petersburg z wilnem i rygą
nawet pita nie zdążyłam wypełnić... ech ;)
z uwag wstępnych - właściwie niewiele przychodzi mi do głowy prócz sprawy zdjęć. wyjeżdżając do petersburga, nie miałam swojego aparatu... brat pożyczył mi w ostatniej chwili jakąś maszynkę ze swojej pracy: zwykłą, wielozadaniową małpkę. bez naładowanej baterii - czego skutki odczułam już w wilnie. każde zdjęcie kosztowało mnie tam mnóstwo zabiegów w stylu ogrzewania baterii itd. ;) zdjęcia nie są więc w wymarzonej jakości - co poradzić ;)
poza tym - po powrocie... skasowałam sobie jedną kartę. część fotek odzyskałam, ale kilka - z których byłam zadowolona w dodatku - zniknęło w czeluściach niebytu. i tak to to... ;)
nad wilią i wilejką 2007-04-29
co zapamiętałam, tak najbardziej?
ostrobramską, fragment nabożeństwa w cerkwii... odrapane ściany u bazylianów, drewniane domy i wysprejowane budynki, żołnierza salutującego bez czapki po składaniu flagi, trzyrękiego kazika w archikatedralnej i aniołki w świetle i cieniu, zarzecze z aniołem dmącym w trąbę, wąskie uliczki starego miasta, płomienisty gotyk kościoła św. anny. to "ona" w tym oryginalnym duecie kościołów. "nim" jest świątynia bernardynów-franciszkanów. tu gotyk w swojej surowości i pięknie prostoty sprawia, że myśli stają się kryształowe - tak jak rzadkie sklepienia. tak, to mój typ kościoła. jeśli coś takiego w ogóle istnieje.
małe, lekko zapyziałe wilno, myślę o mickiewiczu, jak przemykał niedoświetlonymi uliczkami z karoliną kowalską, jak... no właśnie.
najbardziej wymyślone miasto na świecie 2007-04-30
po przekroczeniu granicy rosyjskiej w środku nocy - zasypiam wyczerpana. w głowie obrazki zalanego słońcem, gorącego wilna.
aż wjechaliśmy w świt. moment magiczny.
opis? proszę: otwarłam oczy w środku jakiejś cholernej ruskiej bajki. dobrą chwilę jechałam przekonana, że to, co widzę, zwyczajnie mi się śni, że świat za oknem to przesuwający się film, kolejna część snu, że wcale się nie obudziłam, że... wow. ta bajka była o zimie.
biało. zmrożone, kryształowe gałązki drzew, udekorowane śniegiem domki, zasypane łąki i podwórka.
no tak, wszystko jasne, to rosja, można zamknąć usta.
ale oczu nie - zaczarowana nie zmrużyłam oka do samego petersburga. niesamowite były te ruchome obrazy - domki drewniane, rzeźbione, zabiedzone, kolorowe, ośnieżone... i przedmieścia w śniegu szaro-burym, przedmiejskim. i miasto - wreszcie. pan w czapce przed dworcem finlandzkim w śniegowo-deszczowej wielkomiejskiej zadymce.
cóż. petersburg. za wcześnie na białe noce, na krę na newie. to nic.
jest wódka, śnieg, słońce, deszcz, dziwne światło, zawieszenie. tego chciałam.
a niełatwo było się znaleźć w petersburskim kalejdoskopie pogody, miejsc, wrażeń. trzy nawet najbardziej intensywne dni w piterze to jak pierwsza wódka - można się zachłysnąć. nie zapanować nad zakrętem w głowie. i niby poczuć smak - lecz jak niewiele w nim smaku wszystkich kolejnych wódek...
i trochę wiemy, co czeka nas dalej - a jednak nie. błądzimy, wódka wypita, lecz nadal nie mamy pojęcia o piciu, miasto wciąż pozostaje "swoje". nieznane. obce. w każdym zaułku - nowe. obce i obce. petersburskie.
troszkę wypiłam. troszkę, mówię :)
a jeśli się upiłam, naprawdę nie wiem, czy alkoholem bardziej, czy samym miastem właśnie. tą niepowtarzalną mieszanką może. tak czy siak powrót do hotelu pierwszej petersburskiej nocy będę jeszcze długo pamiętać. jakieś światła, ulice, metro, wielki siniak na prawym udzie - od spontanicznego pchania samochodu jakiegoś zdziwionego rosjanina, którego pojazd stanął na środku ulicy.
klisza pamięci utrwaliła także wieczorne światło miasta. jasność po zmierzchu.
taką znów - jak z tą pierwszą wódką - niby noc, a jednak nie noc.
miasto dziwadło. wielkopańskie i ruskie, carskie i robotnicze, rewolucyjne, brudne, kipiące złotem, surowe, kryminalne, pobożne, wojskowe, łagodne, intensywne, baletowe, obrazoburcze, morskie, melancholijne i występne. piękne i nieszczęsne jakoś.
nie poznałam go. ale poczułam. tamtej nietrzeźwej nocy śledziłam genius loci po odrapanych zaułkach i przez małą chwilkę - o tak.
dodaję podkład muzyczny... specyficzny ;) zapraszam więc wszystkich na własną odpowiedzialność ;)
wrażliwym polecam raczej tylko drugi utwór ;)
secesja, ach, to ty 2007-05-03
do rygi na... tak, to wcale nie było śmieszne.
zapomniałam o secesji. może było pięknie, na pewno zimno. bardzo miło towarzysko, ale no... hm. pojechałam do rygi.
niby koniec, a to znów jakiś początek 2007-05-04
no. to wcale nie wysiadłam w warszawie, o nie. ale to już inna historia, inna wyprawka ;)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Rebelko, plusa daję Ci już, ale jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam
-
piotrze, "wspaniałe historie" to może nie, ale ciag dalszy tego weekendu to "majowe tatry na jeden dzień i pół" - znane ci na wylot już ;)
-
dziękuje bardzo za plusy i miłe komentarze! zarówno rygę, jak i petersburg polecam z pełnym przekonaniem ;)
-
Sympatycznie:)
Właśnie wymyśliłam, że może bym zabrałam swoją mamę do Wilna.
A teraz się zastanawiam co do tego Wilna dodać....i Ryga by pasowała bardzo:) -
Interesująca podróż.W Rosji byłem tylko w Moskwie.Piter jest w sferze podróźniczych marzeń.Alew raczej w czerwcu.
-
...taka ładna data przy ostatnim tytule zapowiadająca wspaniałe historie i...
-
lubię te nasze wschodniosąsiedzkie klimaty.. :)) marzy mnie się kilka miejsc, mam nadzieję, że kiedyś je zobaczę.. :)
PS. ciekawy podkład muzyczny ;) :))) -
...taak, sama wiesz, do komentowania to ja pierwszy... nauczycielska przywara;
myślę, że napisałem to wystarczająco niewyraźnie, jest tu paru kolegów po fachu... -
oj, tam. mój brat ma jeszcze kilka zasług. był w końcu prawdziwym "starszym bratem marzeniem wszystkich małolat" ;)))
dziękuję za wszystkie komentarze i plusy ;) -
...niby wiadomo, że z rodziną to na zdjęciu, ...okazuje się, że gdyby nie rodzina to często nie byłoby nawet zdjęć...
w tym przypadku ludzkość szkodę by poniosła... -
ach zazdroszczę Ci tego wyjazdu :) suuuper opis :)
-
bardzo zabawne ;)))
dziękuję! ;) -
Plus i dodatkowy plus (za zwieszem) w rubryce "przymiotniki":) Że tyle i że każdy taki dopieszczony
-
za grod piotrka i za klipy:)
ja nie wydoroslalem:) -
ty wiesz... tego chyba wcześniej nie czytałem! plus za (niemal niepoliczalną) ilość przymiotników:-)
-
Kiedy studiowałam, takie piosenki mnie bawiły a pracę magisterską chciałam pisać ze studenckich żargonów (ale się nie dało...). Wtedy śpiewałam (ale tylko po rosyjsku) różne świństewka;) Pracowałam w Almaturze z wycieczkami z tzw Sojuza, no i śpiewało się, piło się - więc takie rzeczy nie były mi obce:)
Dziś człowiek wyporządniał, wydoroślał-:) -
dorzuciłam jeszcze trzy klipy - ale nie jestem pewna, czy ci się spodobają... może drugi utwór...? trzeci jest śmieszny... ale wszystkie dość wulgarne, więc ostrzegam wrażliwych ;)
-
To nie ostatni raz:) A że plusować dwa razy się nie da, to nawet nie zauważysz, jak tu jeszcze będę zaglądać:)
-
slawanko - dziękuję za dotrzymanie słowa ;)
-
dobra :)))
-
Nie obiecuję tylko obejrzę, tylko nie da się wszystkiego na raz, a ja i tak miałam pracować, a zamiast tego kolumberuję... Obejrzę, a przeczytałam z wypiekami na twarzy, przysięgam! ZOBACZYSZ!
-
dziękuję! a co do zdjęć - jasne, tylko tak obiecujesz... ;)
-
Jak na razie te literki - one są śliczne, i za nie masz PLUUUUUUUSA! Zdjątka to po troszkę...
-
bosz! aleś ty leniwa rebeliantko!:-)
-
slawannko - dla wzmocnienia twojego leningradzkiego nastroju ;)))
(info dla zfiesza: żadnych nowych literek!) -
dziękuję, duzinku, za plusa (a właściwie dwa) ;)
-
ech, przypomnialo mi sie, jak w wyniku niesprzyjajacych okolicznosci nie pojechalam na kurs rosyjskiego do petersburga i pare dni po tym tragicznym (nie)wydarzeniu prawie sie rozryczalam widzac w przejsciu podziemnym na dworcu uzywany album o ermitazu... no i smutno mi teraz :( ale tez troche wesolo, bo mysle, ze jednak kiedys tam w koncu dotre