Podróż Tatry
Na parking w Palenicy Białczańskiej dojechaliśmy około godziny 13. Płatne 20 zł za dobe od samochodu, udało się utargować 10 zł. Pierwszego dnia w planie zakładaliśmy dojście do Morskiego Oka,po drodze mijając Wodogrzmoty Mickiewicza, wejście nad Czarny Staw pod Rysami, oraz nocleg w schronisku nad Morskim Okiem. Niestety brak wolnych miejsc i okazało się, że musimy wybrać- spanie na zewnątrz czy wycieczka do Doliny Pięciu Stawów. Po telefonie do schroniska okazało się, że można spać na podłodze, więc wyruszyliśmy przez Świstówkę do Doliny Pięciu Stawów. Po drodze wypogadza się i oglądamy piękną tęczę. Następnie w okolicach szczytu- Świstówka Roztocka udaje nam się dorwać kilka sztuk Kozic, oraz piękny widok na Dolinę Pięciu Stawów. Robimy zdjęcia i udajemy się do schroniska nad Przednim Stawem. Cena 20 zł+ opłata klimatyczna za nocleg na podłodze.
Noc w schronisku nie była zbyt przyjemna, cały czas ktoś chodził po korytarzach i budził wszystkich, którzy spali. Od godziny 4 jesteśmy na nogach, czekamy do 8, na otwarcie bufetu, kupujemy napoje na cały dzień i wyruszamy. Na początku na wysokości Wielkiego Stawu skręcamy w kierunku Wielkiej Siklawy, schodzimy na sam dół robimy zdjęcia i wracamy do góry, ruszając w kierunku Przełęczy Krzyżne. Na tej trasie widoki były powalające, ale końcówka drogi pod szczytem była bardzo ciężka, przynajmniej jak na nasze nieprzyzwyczajone do wędrówek nogi. Z Przełęczy piękny widok na Dolinę 5 Stawów, a także Wielką Siklawę, oraz w drugą stronę na Buczynową Turnię. Wchodząc na Przełęcz Krzyżne ustanawiamy swój rekord wysokości- 2112 metrów n.p.m. Następnie schodzimy w Dolinę Pańszczyca zejście ciężkie, a trasa monotonna. Dochodzimy do Czerwonego Stawu, a stamtąd dalej żółtym szlakiem w kierunku schroniska Murowaniec. Po odłożeniu bagażu do pokoju, wybraliśmy się jeszcze nad Czarny Staw Gąsienicowy gdzi złapała nas burza. Szybka ucieczka do Murowańca, tam nocleg 32 zł od osoby w pokoju 12 osobowym. Noc niezapomniana- kilkugodzinna ogromna burza za oknami.
Trzeciego dnia pobudka o godzinie 9, w planie wycieczka z Murowańca na Kasprowy Wierch, następnie chcieliśmy się udać przez Suche Czuby, Kopę Kondracką na Giewont, lecz niestety pogoda pokrzyżowała nam plany. Udaje nam się dojść na Kasprowy Wierch. Pogoda kiepska, pada deszcz, silny wiatr, zapowiadane burze z gradem. Dlatego postanawiamy zakończyć naszą wycieczkę zjazdem kolejką do Kuźnic. Serce bolało, że musimy korzystać z kolejki ale nie było innego wyjścia.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Bardzo ciekawa, zarówno co do zdjęć jak i opisu, podróż przez Tatry:) Nigdy nie chodziłem tam po górach, więc tym bardziej mnie zaciekawiłeś:) Szkoda tylko że pogoda nie dopisała - ale to jest niestety główny nasz wróg w górach, nigdy nie ma pewności jaka będzie i jak nam pokrzyżuje szlaki i fotki:) Ale mimo tego i tak wyprawa zacna i relacja świetna:) Bardzo miło tutaj spędziłem czas:) pozdrawiam!
-
jezu, masz tu wyłącznie emerytów, kolano się poprawia, podniosę procent komentatorów/realistów, oby:)
-
Oglądając Twoje zdjęcia przypomniała mi się wycieczka sprzed kilkunastu lat, z sierpnia bodajże 96. Podczas naszego miesięcznego pobytu Andrzej Zalewski często straszył "burzami termicznymi", radośnie objaśniając to zjawisko. Polegać miało na tym, że burze miały niewielki zasięg, ale za to ogromną intensywność. Nie wiem, czy to co nas spotkało wtedy w górach to było to właśnie. Szliśmy z Kuźnic przez Zawrat, do Pięciu, a potem Świstówką do Morskiego Oka. W Pięciu Stawach termometr - ok. 15 wskazywał 31stopni. Nic to, powiedzieliśmy sobie, ruszyliśmy swoją drogą. W trakcie wędrówki wylazły skądś dwie chmury burzowe. Jedna sunęła od północy, druga od południa. Obie starały się nas zdeprymować błyskawicami i grzmotami, co im się znakomicie udało. Był to tylko przedsmak tego, co działo się kiedy już wreszcie się spotkały. Wrażenia wizualne były potęgowane wrażeniami akustycznymi. Do umilenia nastroju dołączył się intensywny grad. Niespecjalnie wielki, największe bryłki miały wielkość orzechów laskowych. Schowani gdzieś w kosodrzewinach, już po stronie MOka dygotaliśmy z zimna. Nie uznałem za stosowne zabrać cieplejszego przyodziewku, "no bo i tak nam się nie przyda" ;-). Przyschroniskowy termometr w MOku wskazywał jakieś 9 czy 8 stopni ;-)). Za to rozgrzaliśmy się spacerem na Palenicę ;-).
Burza na Świstówce to był jeden z bodaj trzech momentów, kiedy myślałem, że nie wyjdę żywy ;-). -
I ja się przyłączam do piewców. Zdjęcia, również dzięki pogodzie, przednie. Ach te Tatry... kapitał, którym naprawdę możemy się chwalić. Mnie cieszy, że mam niedaleko... :)
-
Super zdjęcia. A pogoda, jak to w górach - kapryśna.
Asta, czas żebyś Ty zaczęła prześladować Tatry :) Nie lenić się, tylko trapery na kończyny dolne i w góry! :) -
Coś mnie te Tatry ostatnio przesladują na Kolumberze - zazdroszczę kozic, widoki piękne - czemu ja taka leniwa jestem? ;)
-
Miło się wędrowało z Tobą po górach, zwłaszcza, że przed monitorem sucho, ciepło i wygodnie :)
Piękne widoki utrwaliłeś. Pozdrawiam :) -
Szymonie ładna wycieczka i zdjęcia. Pogoda, chmury, była bardzo dynamiczna co dodało zdjęciom niepowtarzalnego uroku.
-
kto wie, może w przyszłym roku? :) chociaż w planach mam zdobycie najwyższego szczytu Polski, więc zobaczymy jak będzie z siłami :)
-
Fajnie jest popatrzeć na miejsca, które niedawno samemu się widziało. Każdy kadruje i dostrzega co innego. Szkoda, że nie dotarliście na Czuby, przepięknie tam i ciekawiej niż na Czerwonych Wierchach. Wiało strasznie na tych grzbietach, paski od plecaka mnie wychłostały ale zachwyt widokami był ogromny. Polecam iść od Kondrackiej w kierunku Kasprowego. Trasa nie jest wymagająca.
-
Ach te góry, i jak tu nie zaplusikować.
-
Uwielbiam Tatry ale dawno w nich nie byłam , dzięki Tobie mogę sobie popatrzeć . Piękne zdjęcia !
-
Szymonie, pięknie pokazałeś nasze góry :))
-
Dziękuję za miłe słowa! :) cieszy mnie ogromnie, że Wam się podoba :)
-
Odnowiles mi moje wspomnienia z "Tater" :-)
-
Piękne zdjęcia, a dodatkowy wielki plusior za zdrowy rozsądek :-).
Pozdrawiam -
Ale dzięki takiej pogodzie,masz fantastyczne zdjęcia !