Mieszkamy zaraz przy murach miasta - a zaraz za murem jest park. Rano idziemy zobaczyć jak wygląda spędzanie wolnego czasu w Xian. Nie zawiedliśmy się. Cały park jest pełen ludzi ćwiczących tai chi, gimnastykujących się, był też pan kaligrafujący na płytkach chodnikowych pędzlem umaczanym w wodzie. Są też ptaszki w klatkach na drzewach! To taki zwyczaj, ze ludzie przynoszą swoje ptaszki rano do parku i klatki wieszają na drzewach. Nie popieram trzymania biednych ptaków w klatkach - ale "wyprowadzanie je na spacer" do parku jest nietypowym pomysłem. Szliśmy dość długo parkiem - nie dotarliśmy jednak do końca muru. Naprawdę mury są ogromne. Znaleźliśmy za to bazar z owocami. Polecam chińskie gruszki i pyszne jabłka - w takim lekko różowym kolorze. Znaleźliśmy tez mały barek w którym na oczach kupujących są robione pierożki na parze. Rodzajów nadzienia jest chyba ze 20 - a cena jednego to 0,5Y. Jedliśmy z mięsem, wodorostami, i jeszcze jakieś niezidentyfikowane alewszystkie bardzo dobre. Mamy więc śniadanie załatwione.
Potem ruszamy do dzielnicy muzułmańskiej - zaczyna się zaraz za Wieżą Bębnów. Pierwsze alejki to sklepiki z pamiątkami i badziewiosklepiki. Udało się nam kupić T shirt za 20Y po morderczym targowaniu się. Przez przypadek dochodzimy do Wielkiego Meczetu - w sumie celu dzisiejszej wycieczki. Meczet bardzo ładny - ale też bardzo zniszczony. Ciekawe jest to, że jest to muzułmańska architektura w chińskim stylu. Na dziedzińcach krzątają się ludzie przygotowując meczet do piątkowego święta. Dzielnica muzułmańska to tez całe ulice z jedzeniem - małe barki, miejsca gdzie robią makaron wyciągając go ręcznie do cieniutkich nitek. Wszędzie tłum ludzi i całe chmary rowerów i motorków. Ma to niesamowity urok. Wchodzimy tez do arabskiego spożywczaka - zakup kory cynamonu i zmielonej papryki - bezcenny bo bez targowania się. A ceny jak dla tubylców. Tu nikt jeszcze nie wpadł na to żeby mieć inne ceny dla turystów, a też pewnie dlatego, ze turyści tu rzadko zaglądają. Już trochę zmęczeni tym tłumem łapiemy taxi i za 8Y wracamy do Hostelu.
Pomimo obaw i niepochlebnego zdania niektórych uczestników naszej wycieczki o chińskich liniach lotniczych - rezerwujemy w hostelu bilety na samolot do Guilin. Łapiemy mega promocje i 5 biletów z ostatnich 7 jakie zostały na sobotę po południu. Mamy wiec jeszcze całe dwa dni na zwiedzanie miasta. No i wreszcie musimy ruszyć się na mury miejskie.