Przed poludniem wylatujemy przy pieknej pogodzie z Guayaquil na wyspy Galapagos. Lot trwa ok. 1,5 godziny, ale dzieki przesunieciu czasu na wyspach nadrabiamy znowu godzine. Przy podejsciu do ladowania na polozonym na malutkiej wyspie Baltra lotnisku widzimy z okien samolotu kilka wysepek, m.in. rowniez jedna z najwiekszych - Santa Cruz, na ktorej bedziemy mieli nasza baze wypadowa. Pomimo, ze wszedzie jest ladna pogoda, to nad ta wyspa utrzymuja sie chmury.
Po odbyciu odprawy i odbiorze bagazu na malutkim lotnisku (poza nim nie ma na tej wyspie chyba nic innego) udajemy sie liniowym autobusem na poludniowy brzeg wyspy, gdzie przeladowujemy znowu nasze bagaze na maly prom. Promem przeplywamy w ciagu okolo 5 minut przez kanal oddzielajacy wyspe Baltra od lezacej na poludniu duzej wyspy Santa Cruz. Jest to najbardziej zaludniona i zagospodarowana wyspa archipelagu.
Nastepnie przesiadamy sie z promu do kolejnego autobusu liniowego, ktorym w ciagu ok. 45 minut przejazdzamy az na poludniowo-wschodnie wybrzeze wyspy - do Pto. Ayora.
Z okien autobusu obserwuje krajobrazy i wegetacje. Polnocna czesc wyspy robi wrazenie bardzo suchej: jest tu wiele wyschnietych drzew i zarosli. Jadac coraz to wyzej po zboczu wulkanu pojawia sie w pewnym momencie soczysta, zielona roslinnosc, lasy z drzewami pokrytymi czesciowo licznymi porostami. Ku mojemu zaskoczeniu pozniej pojawiaja sie rowniez pola uprawne, krowy na pastwiskach, male osady. Ale i pojedyncze opuncje pojawiaja sie w sasiedztwie drogi. Jakos inaczej wyobrazalem sobie jednak wyspy Galapagos. Zblizajac sie do poludniowo-wschodniego kranca wyspy krajobraz staje sie znowu coraz bardziej suchy.
Po dojechaniu do malego centrum Pto. Ayora niedaleko portu wysiadaja z autobusu ostatni goscie i pozostaje tylko nasza mala grupka. Nasz nowy przewodnik, ktory powital nas na lotnisku, rozmawia z kierowca autobusu i po chwili jedziemy dalej. Autobus podwozi nas az pod sam hotel.
Po otrzymaniu pokoju i krotkim odpoczynku udaje sie do centrum miasteczka, aby cos zjesc. Po poludniu idziemy pieszo z hotelu do slynnego Centrum Charlesa Darwina. W tej stacji biologiczno-naukowej znajduja sie przede wszystkim rozne gatunki zolwi zyjacych na Galapagos. Ale tez dowiadujemy sie tutaj wiele o genezie i historii archipelagu, a takze o tutejszej florze i faunie. Glownym tematem sa oczywiscie slynne zolwie z Galapagos.
Do wielu odgrodzonych w naturalnym otoczeniu "zagrod", w ktorych zyja tutaj zolwie, mozna wejsc i obserwowac z bliska te kolosy. Juz na samym poczatku odwiedzin w stacji slonce kryje sie niestety ostatecznie za chmurami, tak ze pogoda nie jest zbyt fotograficzna. Po zwiedzeniu stacji wracamy do hotelu, a pozniej robimy sobie wedrowke po miasteczku i szukamy jakiejs milej restauracji, gdzie zjadamy kolacje na wolnym powietrzu.
Na razie kilka pierwszych zdjec z Galapagos "na zachete":