W nocy trwa impreza w barze. Padamy nad ranem, bo transport do Grecji mamy o jakiejś nieludzko wczesnej godzine. Jeszcze pożegnać się z Christianem i spać.
Taaak. Na skutek zupełnie niezrozumiałych dla nikogo włącznie z nami rozmów decydujemy się jednak jechać do Veliko Tarnovo, które jest po drodze do ... Rumunii. Czyli dokładnie w przeciwnym kierunku niż Grecja :)