Podróż Syberia 2008 - Pożegnanie



2009-12-13

Wtorek

16 sierpnia 2008

12:13

Nocą przejechaliśmy niemal połowę Białorusi; pociąg jechał w iście ekspresowym tempie... Teraz mija się jedynie pola i wsie. Widać, że i tu dotarł postęp. Kombajny, rolowana słoma, a nie kosiarki i kogutki zboża –  jak się u nas o nich mówi. Domy małe, dość podobne w stylu do tych w syberyjskich wsiach, ale już w przewadze murowane.  

Na dworcu w Brześciu ponownie dopadły nas babuszki z kuricą, blinami, pirogami i piwem.

Nie zarobiły jednak na nas – biednych turystach po trzech tygodniach podróży. Później półtoragodzinna zmiana rozstawu kół na standardy europejskie i oczekiwanie na odprawę celną. Konduktor zapytał się nas, czy nie przewieźlibyśmy mu po kartonie papierosów. Jako że mogliśmy, przystaliśmy na tę propozycję. Dostaliśmy za to po czekoladzie – zniknęły w imponującym tempie.

A odprawa wyglądała tak:

Co panowie zgłaszają coś do oclenia ?

Nie...

Alkohol, papierosy ?

Jedno piwo i karton papierosów.

Kawior ?

Nie!

I poszli do następnego wagonu.

Trochę dziwnie patrzyli się na zarośniętych trzytygodniowym zarostem chopaków,  gdy porównywali zdjęcia paszportowe z ich właścicielami.

Polska przywitała nas od razu... bocianem. Coś niezwykłego –  przez niemal sześć tysięcy kilometrów nie widziałem ani jednego, a tu w Polsce niespełna dwadzieścia kilometrów od granicy leci sobie.

Trochę jednak żal było rozstawać się z tymi ludzmi, ale pięknie się to odbyło.

Gdy już wysiadłem na dworcu w Siedlcach, każdy podał mi rękę przez okno.

Przechodzący starszy gość powiedział do mnie:

Co tak cicho żegnają?!

Zmęczeni podróżą – usprawiedliwiłem ich.

A skąd wracacie ?

Z Syberii...

O! To piękna sprawa... Zazdroszczę... i gratuluję !

 

I tak oto wyglądała podróż moich marzeń, mojego życia…

  • Pierścień z diamentem