Podróż Azerbejdżan - Iskra Kaukazu - Wyżej już się nie da



Surowy, skalisty widok otoczony koroną śnieżnych szczytów oszałamia nas. Chwilę zachwytu przerywa fizjologia, brutalnie dająca o sobie znać. Nowiutka szkoła, której korytarz obwieszony jest portretami prezydenta Aliyeva, rozpala nasze nadzieje.

Przyjazny woźny mówi jedynie w lokalnym dialekcie, ale rozumie słowo „toilet”. Prowadzi nas do drewnianej szopy. W Azerbejdżanie regułą jest, że w łazienkach zamiast papieru toaletowego znajduje się prysznic. Tutaj, ze względu na polowe warunki, nieobecne było ani jedno, ani drugie - jednak po nocy w hotelu Xanliq nic już nas nie ruszało.

W szkole zgodnie ze zwyczajami zostajemy poczęstowani czajem, słuchamy opowieści o ogrzewaniu domów krowim łajnem i o marzeniach o wyprowadzce na zachód. Dowiadujemy się także, że szkoła została otwarta w zeszłe lato przez obecnego prezydenta - z okazji jego wizyty do wioski podłączono prąd. Wchodzimy na szczyt góry i witamy się z przedstawicielami trzody wysokogórskiej, lecz sami mieszkańcy nie są do nas przyjaźnie nastawieni. Nie spostrzegamy żadnych młodych ludzi - jak tłumaczy nam później nasz kierowca, wszyscy wyjechali do większych miast, do pracy lub szkoły.

Wyraźnie niedotlenieni, zasypiamy na skałach przy górskim strumieniu. Mimo to, udaje nam się zdążyć na ostatnią marszrutkę, dzięki czemu unikamy spędzenia kolejnej nocy w Qubie.

  • szczyty kaukazu
  • powrot do Baku