São Paulo- miasto betonowe, miasto potężne, miasto gigantyczne miasto różnic, miasto biegu, miasto głośnego huku, miasto zwariowanych kierowców autobusów, São Paulo- największa metropolia Ameryki Południowej, São Paulo- miasto 19 milionów mieszkańców, São Paulo- SAMPA. São Paulo w pierwszym momencie może trochę przytłoczyć, miasto jest wyjątkowo głośne, wszyscy gdzieś biegną, trąbią na siebie na ulicy. Korki paulistańskie to jak w Paryżu wieża Eiffla, czy w Rzymie Colosseum, są przeogromnie długie, szerokie i niekończące się, dlaczego?Bo bez względu na porę dnia i dzień tygodnia korki są stałym elementem krajobrazu, czy to o godzinie drugiej w nocy, czy szóstej nad ranem, autko za autkiem, przeciskamy się przez miasto. Natężenie ruchu drogowego takiego stopnia jest zrozumiałe przy takiej ilości mieszkańców, ale jest jedno „ale”, mianowicie: co z transportem miejskim? Otóż ten niestety nie działa tak, jak by sobie tego życzyli mieszkańcy. Linia metra (http://www.metro.sp.gov.br/redes/teredes.shtml) jest stosunkowo rozbudowana, mamy ich trzy: zielona, niebieska i czerwona. Jego wydajność jest jednak ograniczona, a w dodatku korki docierają i tutaj! Korki w znaczeniu osobowym. W godzinach szczytu w głównym punkcie tranzytowym- Sé- trzeba czekać zawsze „około 3 pociągów”, tzn.: podjeżdża pociąg numer 1- cierpliwie patrzymy i podziwiamy, jak wielobarwna mieszanka ludzka atakuje szaro-srebrny pojazd podziemny, podjeżdża pociąg numer 2- przesuwamy się o długość półstopy, podjeżdża pociąg numer 3- ludzka fala wciska nas do środka i ruszamy…oby do następnej stacji…Poza korkami natury lądowej São Paulo jest też miastem o największym stopniu ”zakorkowania” w powietrzu. Tak, tak, korki dosięgają nawet niebios, a helikoptery gęsiego pokonują nadpaulistańskie przestworza. São Paulo to Brazylia bardzo różna od tej z katalogów biur podróży. Tutaj wszyscy pracują, są skoncentrowani na karierze. Tropikalne palmy zastąpiły wysokie drapacze chmur, a piękne plaże zamieniły się w asfaltową dżunglę ulic. Będąc w centrum można zapomnieć, że jest się w kraju Słońca, caschaçy i festy.São Paulo to też jak cała Brazylia miasto różnic tak potężnych i tak silnych. To tutaj olbrzymie Shopping Centre sąsiadują z fawelami. Z jednej strony Armani, a z drugiej zawieszona na patyku podarta bluzka. Fawele paulistańskie w przeciwieństwie do tych z Rio de Janeiro są bardziej rozrzucone po całym mieście, nie ma jednego głównego ich skupiska. Są poprzyklejane ciasno do ulic, jakby zlewają się z całością, stając się jej nierozłączną częścią. Miasto wbrew temu, co się ogólnie słyszy i domniemywa, może nie być bardzo niebezpieczne. Naturalnie ważne jest by zachowywać granice zdrowego rozsądku, tzn. są miejsca, gdzie porostu się nie wchodzi. Jeśli ulica się kończy, zamienia w żwirówkę i zaczyna się robić coraz ciaśniej, a domy zmieniają się z betonowych w kartonowe pudla, tzn., że ten rejon nie jest miejscem, gdzie twarz białego gringo będzie mile widziana. Myślę, że będąc w São Paulo, żyjąc nim i chcąc czuć się bezpiecznym, najlepiej stać się jego cząstką, wtopić w otaczającą rzeczywistość bez zbędnych prowokacji natury odzieżowo-gadżeciarsko-sprzętowo- technologicznej;)
Podróż Brazylia pod żaglami - São Paulo- SAMPA- w buszu tropikalnej metropolii
2009-05-25