2009-11-07

Pierwszy raz o St Andrews usłyszałam wiele lat temu, gdy rodzina królewska podała do wiadomości, że książę Wiliam, syn księżnej  Diany i księcia Karola podejmie tam studia. Drugi raz dowiedziałam się o tym miejscu z powieści sensacyjnej Mesjasz. Tam właśnie wspomniano o tym, że jeden z apostołów Chrystusa, Andrzej, patron Szkocji,  zginął śmiercią męczeńska na krzyżu, ale nie pionowym, jak jego Mistrz, tylko poprzecznym.

Święty Andrzej, uczeń świętego Jana, powołany przez Jezusa w poczet apostołów został po śmierci Nauczyciela misjonarzem. Przypisuje mu się działalność misyjną na wschodzie, podobno był założycielem biskupstwa w Bizancjum, a także głosil nauki na terenach Rusi, gdzie na wzgórzach kijowskich ustawił  krzyż i stąd udał się do  Nowogrodu. Działalność zakończył męczeńską śmiercią na Peloponezie, 30 listopada około 70 roku, po nawróceniu żony i brata ówczesnego konsula rzymskiego. Ukrzyżowany został na krzyżu w kształcie litery X i pochowany w Patrai (Patras). Opiekę nad szczątkami świętego sprawowali mnisi z pobliskiego klasztoru. W 4 wieku jeden z nich, Regulus, miał dziwny sen. Ujrzał w nim anioła, który nakazał mu zabrać tyle kości apostoła ile zdoła unieść  i wywieźć z klasztoru na koniec świata. Miał w ten sposób zapobiec przeniesieniu szczątków świętego przez cesarza Konstantyna Wielkiego do Konstantynopola. Mnich Regulus wyruszył więc statkiem na północ. Jego wyprawa zakończyła się tragicznie, statek rozbił się u wybrzeży Szkocji, w zatoce niedaleko miasta Kilrymont. Na szczęście został  tu serdecznie przywitany przez króla piktyjskiego Angusa, który zaopiekował się nim, a relikwie świętego pomógł  ukryć. Ostatecznie umieszczono je w katedrze, która została wybudowana na wysokim klifie nad zatoką.  Nie wiadomo, kiedy zmieniono nazwę miasteczka na St Andrews, ale już w 12 wieku miejsce to wybrali augustianie na swoją siedzibę. Miasteczko stalo się religijną stolicą kraju, a kształt krzyża na którym ukrzyżowano świętego Andrzeja posłużył jako motyw niebiesko – bialej fladze Szkocji.

Do St Andrews jest niedaleko, postanawiamy jechać tam w sobotę 22 sierpnia. Miasteczko jest śliczne. Ma tylko 3 ulice długie i równoległe North Street, South Street i Market Street, a pozostałe to krótkie małe uliczki, chyba nie posiadające nazw J. Zamku już nie ma, są ogromne ruiny na skarpie nad morzem. W 13 wieku, kiedy miasto stanowiło centrum życia religijnego Szkocji zamek wybudowano i przeznaczono dla biskupów i arcybiskupów St Andrews, którzy nie zajmowali się tylko działalnością religijną, ale byli zręcznymi politykami i wielokrotnie wpływali na losy państwa.  Przez kolejne lata rozbudowywany stał się w okresie reformacji areną ponurych wydarzeń. To tu w obecności kardynała Beatona spalono protestanckiego kaznodzieję, przyjaciela Johna Knoxa. Zemsta była szybka i równie okrutna: kardynał został zasztyletowany, a jego zwłoki wystawione początkowo na murach zamku na widok publiczny, znalazły miejsce spoczynku w lochu wykutym w skale. Loch ten ma przekrój butelki, stąd też nazwany jest lochem butelkowym. Ostatecznie biskupi zostali wygnani z zamku w czerwcu 1559 roku po podburzającym przemówieniu Johna Knoxa, głównego działacza reformacji szkockiej. I od tego czasu datuje się powolna agonia zamku, który został zniszczony przez zwolenników zmian w kościele.

  • 12 wieczna wieża zamku
  • Morze podchodziło pod sam zamek
  • Wejście do zamku.
  • Ruiny baszty
  • Ruiny