Podróż You are a lucky man! - Kawosze i inni tacy...



2009-10-31

Aleksandria z założenia ma się różnić od Kairu i w rzeczywistości tak jest. Choć każdy mieszkaniec stolicy zadawał nam pytanie: A po co w ogóle jedziecie do Aleksandrii?, my twardo stanęliśmy na swoim i nie byliśmy w najmniejszym stopniu rozczarowani. Muszę przynać, że główna atrakcja turystyczna ubernowoczesna Biblioteka Aleksandryjska, o której głośno było kilka lat temu, nie powaliła mnie na kolana. Charakter miasta, wolniejsze życie, kafejki i restauracje jak najbardziej. Zatrzymaliśmy się w hotelu, z którego roztaczała się piękna panorama na Morze Śródziemne i cytadelę. Najatrakcyjniejszy dla szarego turysty prawdopodobnie okaże się starożytny rzymski amfiteatr zagubiony pomiędzy kruszącymi się budynkami w centrum miasta. Dla mnie lokalna restauracja Hood Gondol Seafood, gdzie Mustafa smaży, piecze i odprawia czarną magię nad rybami i owocami morza. Aleksandria prawdopodobnie nie ma już statusu najważniejszego portu regionu i nie stanowi ważnego punktu podróży do kraju wypełnionego piramidami i grobowcami faraonów, a szkoda, bo całkiem serio jest niesamowitym przykładem na inny Egipt, ten spokojny, relaksujący, a co najważniejsze ubogi w turystów.

  • Planetarium, Biblioteka Aleksandryjska, Aleksandria, Egipt
  • Biblioteka Aleksandryjska, Aleksandria, Egipt
  • Biblioteka Aleksandryjska, Aleksandria, Egipt
  • Biblioteka Aleksandryjska, Aleksandria, Egipt
  • Połów, Aleksandria, Egipt
  • Amfiteatr, Aleksandria, Egipt
  • Amfiteatr, Aleksandria, Egipt
  • Cytadela, Aleksandria, Egipt