Ostatni wodolot do Neapolu w sezonie, odpływał koło 9 rano. Z lekkim żalem, że to już koniec, robiąc ostatnie zdjęcia, wsiedliśmy na pokład i tu, niespodziewanie, rozpoczął się najgorszy etap całej podróży.
Statek był wypełniony do ostatniego miejsca, pogoda słoneczna ale wietrzna, duża fala. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rejs zamienił się w 6 godzin męczarni, walki z błędnikiem i oglądania i wąchania efektów choroby morskiej setki współpasażerów. Załoga non-stop rozdawała foliowe jednorazówki, ale nie zawsze zdążyła. Jak już pisałem na tego typu wodolotach nie ma możliwości wyjścia na zewnątrz. Nie poddaliśmy się jednak i jakimś cudem dotrwaliśmy do Neapolu.
W Rzymie byliśmy wczesnym wieczorem. Nasz samolot do Polski odlatywał dopiero następnego dnia o 6 rano. Złapaliśmy ostatni czerwony autobus „hop-on hop-off” z którego obejrzeliśmy wszystkie ważniejsze zabytki wiecznego miasta oraz Watykan. Kiedy postanowiliśmy jechać na lotnisko aby tam spędzić noc czekała nas kolejna niespodzianka. Po 22 autobusy na Ciampino już nie jeżdżą, a terminal odlotów jest zamknięty do 4 rano. Nie zostało nam nic innego jak koczować na schodach przed lotniskiem razem z dużą grupą innych, równie zaskoczonych turystów.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Kilka linków przydatnych przy planowaniu podobnej podrózy:
www.stromboli.net - doskonała strona o Stromboli, a także Etnie i innym wulkanom
www.trenitalia.it – włoskie PKP
www.snav.it, www.uscita.it, www.siremir.it – promy na Stromboli
www.magmatrek.it – przewodnicy na szczyt Stromboli
www.wizzair.com, www.volawindjet.it - loty to Włoch
www.aquiloneresidence.it - pokoje na Stromboli
www.napolitamo.it – fajny hotelik w centrum Neapolu