W Hongkongu miałem okazję być tylko jeden dzień. I to nawet niecały. Ot, taki przerywnik w podróży powrotnej z Szanghaju do Europy. Czasu starczyło tylko na tyle, żeby wziąć taksówkę, pojechać do centrum i oddać się zakupom. Był rok 1995 i wówczas nad Hongkongiem powiewała jeszcze brytyjska flaga.