Podróż Polana Team (Beskid Niski 2009) - Dzień trzeci



2009-10-11

Otwieram oczy. Krople deszczu za oknami schroniska miarowo wystukują rytm. Cholera. A przecież gdy minionej nocy wracaliśmy z ogniska niebo rozświetlały gwiazdy co miało na dzisiaj wróżyć ładną pogodę. Przy wspólnym śniadaniu robimy burzę mózgów. Postanawiamy przejechać pobliską, słowacką granicę i zwiedzić zabytkowy Bardejov. Pakujemy zatem plecaki i żegnamy sympatyczne schronisko. Po drodze zahaczamy jeszcze o drewnianą cerkiew pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Świątkowej Małej z 1762 roku. Położona jest ona na zboczu wzniesienia, otoczona drewnianym płotem nakrytym gontowym daszkiem. Obok niej stary malutki cmentarz z pięknymi kamiennymi krzyżami.

Do Bardejova dojeżdżamy około południa. Piękny, zabytkowy rynek miasta wita nas przemoczony od jesiennych kropel. Mimo tego wybieramy się na długi spacer po uliczkach starego miasta wpisanego na listę światowego dziedzictwa Unesco. Mijamy kolorowe, gotyckie kamienice otaczające rynek, centralnie położony ratusz oraz świetnie zachowane mury obronne z dwiema bramami, basztami i barbakanem. Uroki miasta mąci jedynie niedostatek jedno-eurówki otwierającej magiczne drzwi do damskiej toalety. Ech, ta unia...

Przekraczamy granicę w Koniecznej i zatrzymujemy się dopiero na parkingu na Przełęczy Małastowskiej. Zaledwie 20 minut stąd znajduje się schronisko na Magurze Małastowskiej, które wcześniej, jeszcze przed wyjazdem, padło jako propozycja miejsca noclegowego. Teraz rozwiązania są dwa – albo herbatka we wspomnianym schronisku albo obiad w Gorlicach. Głód bierze górę nad kapiącym deszczem i lądujemy w gorlickiej jadłodajni na tzw. popas.

Ostatnim punktem na naszej trasie jest pobliski Biecz. Z radością zauważamy że ilość kropel na szybach samochodu maleje z każdą minutą. Parkujemy pod okazałym, bieckim ratuszem z charakterystyczną białą wieżą. Rynek w tym miasteczku miał być ładny ale w porównaniu do niedawno zwiedzanego Bardejova prezentuje się jakoś tak nieszczególnie. Znacznie ciekawsze jest otoczenie pobliskiego kościoła z pobliskimi basztami i starą kamienicą. Powoli dociera do nas, że wyprawa zmierza ku końcowi. Zza witryny sklepowej spogląda na nas armia ceramicznych świnek. Idziemy jeszcze do pobliskiej kawiarni na pożegnalną herbatkę i kawę z mlekiem (tudzież na mleko z kawą :).

Przed każdym z nas została już tylko prosta droga do domu. Coś się zaczyna, coś się kończy. Gdzieś tam, za wzgórzami Beskidu Niskiego, w szumie bezkresnych, niekoszonych od pół wieku łąk pozostała nieistniejąca już łemkowska wieś Ciechania. Nasłuchaliśmy się o niej w schronisku z nadzieją, że uda się nam do niej dotrzeć. Ech, gdyby nie ten deszcz... A może właśnie dlatego trzeba będzie jeszcze tam wrócić i odkryć to, czego nie udało się tym razem. Ubiegłej nocy przy ognisku ktoś przytoczył cytat z Małego Księcia - „pustynię upiększa to, że gdzieś w sobie kryje studnię”. Od tej pory, myśląc o Beskidzie Niskim będę patrzył na niego wyłącznie przez pryzmat tych słów...

fotosy: Paulina, Antoninek, Nathan 

 

  • Świątkowa Mała
  • Świątkowa Mała
  • Świątkowa Mała
  • Bardejov
  • Bardejov
  • Bardejov
  • Biecz
  • Biecz
  • świnki w bieczu (w tym jedna perwersyjna)
  • Biecz
  • mleko z kawą raz