Podróż 2000 kilometrów Meksyku - [San Miguel de Allende VI]



2007-11-19

W pierwszym napotkanym profesjonalnym sklepie muzycznym... z oryginalnymi płytami i sprzedawcą orientującym się w ofercie... "na dzień dobry"  zostawiłem kilka stówek i... aparat na ladzie. Pewnie zorientowałbym się zbyt późno, gdyby koleś nie dogonił mnie po kilkuset metrach i zdyszany nie wręczył mi go. Pewnie walczył ze sobą - "oddać, czy nie?". Nie dziwię się, sam bym się wahał...

 

Później już tylko kościoły, kościoły, most (w zasadzie wiadukt, ale nazywany el puente) z widokiem na miasto i... kościoły, kościoły... Oczywiście zdarzały się też kaplice i różne przybytki klasztorne, ale ogólnie... kościoły. Wszystkie bogato zdobione. Z zewnątrz wymyślnymi płaskorzeźbami, w środku złotem i drogimi kamieniami. Co ciekawe, w kilku miejscach, świątynie sąsiadują ze sobą. Dosłownie! Czasem przez ścianę, czasem przez ulicę...

 

Na skwerku przed jednym z nich - Templo de la Salud z wejściem w kształcie muszli i drzwiami, które niewątpliwie pamiętają założycieli miasta - rozłożył się niewielki targ, na którym oprócz tradycyjnej tandety, można kupić trochę sztuki przez większe lub mniejsze "sz". No ale w końcu San Miguel słynie w świecie jako miasto artystyczne.

 

Swoją ofertę na targu chwaliło między innymi wielu jubilerów. Nie mogę napisać złotników, bo Meksyk to zdecydowanie "srebrny" kraj. Od samego początku, pomijając może grabieże konkwistadorów, meksykańskie srebro nieprzerwanym strumieniem płynie w świat.

 

Ale wracając na targ... Były ze mną dwie dziewczyny, a jak wiadomo płeć piękna przejawia ogromną słabość do wszelkich świecidełek. Dlatego... to ja kupiłem sobie duże kolczyki, podobno ze srebra z Taxco - najsłynniejszego w Meksyku. Później tylko bolesny proces odnawiania dawno zarośniętych dziur w uszach na środku ulicy i znów wyglądałem jak poczciwy kapitan Jack Sparrow...

 

Kilka minut marszu od tego zdecydowanie turystyczno-rzemieślniczego targowiska, znajduje się właściwy miejski targ - mercado el nigromante. Niestety ze względu na dość późną porę, był już raczej pustawy. Gdzieniegdzie tylko kręcili się jeszcze ostatni klienci, a większość sprzedawców sprzątała i zamykała już swoje kramy. Tutejszy asortyment w zdecydowanej większości służy zaspokajaniu bieżących potrzeb mieszkańców San Miguel, ale sądząc po wielkości targowiska, odwiedziny w godzinach "urzędowania" mogłyby być ciekawym doświadczeniem.

 

Tuż obok el nigromante, leży mercado de artesanias. Podobnie jak na placu przed Templo de la Salud, można tu znaleźć mnóstwo rękodzieła i trochę sztuki.

 

Po kolejnej, obiadowej tym razem, wizycie w Tortitlan, wróciliśmy do hotelu przygotować się do wieczornych spacerów. Tym razem jednak, zamiast mozolnie wspinać się na górę, złapaliśmy miejski autobus. Już sam fakt istnienia miejskiej komunikacji w tak małym mieście jest dość zabawny. Ale jeszcze śmieszniejsze jest to, że dość osobliwe pojazdy (marki i modele nie występujące w Europie) pokonują karkołomne uliczki w tempie tylko odrobinę szybszym niż pieszy, męcząc się przy tym i wydając przeraźliwe dźwięki. Kosztują za to jedyne cztery pesos, co jest zdecydowanie niewygórowaną ceną.

 

Wieczór był wyjątkowo spokojny. Poszwędaliśmy się trochę po mieście przysiadając od czasu do czasu na piwko. Niczym nie zmącona sielanka. San Miguel najwyraźniej też potrzebowało ochłonąć po szaleństwach fin de semana, bo na ulicach zrobiło się cicho i trochę pusto. Mieszkańcy i turyści zwolnili trochę tempo. Przestali krzyczeć i śpiewać. Zakochane pary spacerowały po oświetlonych, zielonych skwerach...

 

Nawet bezdomny gringo, nocujący na ławce w Jardín de San Francisco wyglądał jak integralna część miasta. Nie zwracając prawie uwagi na przechodniów... czasem tylko rzucając nieśmiały uśmiech niebieskich oczu... mościł sobie legowisko z gazet. Swoją drogą, jeszcze długo zastanawiałem się jak błękitnooki gringo trafił do środkowego Meksyku? Przypadek? A może świadomy wybór? Przyjechał bezdomny? A może nosi w sobie jakąś burzliwą historię ze smutnym finałem na nocnej ławeczce w San Miguel de Allende?

  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende
  • San Miguel de Allende