Powoli zmierzaliśmy do zachodniej granicy Turenii, zatrzymaliśmy się na niewielkim i zaniedbanym kempingu w niewielkim Candes-St-Martin leżącym w miejscu, gdzie do Loary wpada malownicza i dzika rzeka Vienne. Miasteczko z niewielkimi kamiennymi domami, w których kiedyś żyli biedni rybacy, zostało najechane przez Anglików – spędzają oni tu wakacje i najwyraźniej kupują okoliczne domy, choć nie udało nam się odkryć, dlaczego właśnie to a nie inne miasteczko, tak bardzo ich pociąga. Na pewno jest malownicze, na pewno ma bogatą historię – to tu w 397 roku zmarł św. Marcin, a miejscowy romański kościół, choć skromny i wiejski, robi niezwykłe wrażenie (Tu także zapaliliśmy naszemu ulubionemu świętemu woskową świeczkę.). Być może podpowiedzią mogą być dobre czerwone wina tutejszych apelacji Chinon i Bourgeuil, ale rozmiar tego fenomenu pozostał dla nas zagadką.
Podróż Fantomas, zamki i święci – po dolinie Loary na rowerach - Wina apelacji Chinon i Bourgeuil, czyli pożegnanie
2008-07-31