Kolejna noc i kolejny wspanialy wita nas dzien
Jest bezchmurne niebo i będzie bardzo cieplo :)
Dziś glownym naszym celem było dojsc do jeziora Oschinensee lezacego na wysokosci 1580 m ,do którego prowadzi asfaltowa droga dla pieszych lub wyciag.
Slonce dziś przypieka i to fest:)
w godzinnej drodze wypijam chyba ze 2 litry wody...ale warto było oj warto
Będę się powtarzal ,ale co tam...wiele jest „naj” jakie do tej pory widzialem podzas tej wedrowki i to jezioro TEŻ!! jest najpiekniejsze!
Pijac kawke przy schronisku ,turysci siedzacy obok nas ,pokazali nam mape okolicy ,zaznaczajac ze właśnie wrocili z pewnego szlaku z pieknymi widokami …nie trzeba było nas dlugo namawiac:)
Choc dobila 13 godz.,a w/w trasa na w/w mapie się jeszcze nie konczyla .. wyruszamy, majac swiadomosc ,ze jutro rano musimy być już gotowi do drogi powrotnej :(
Zaczelo się 4 godzinnym podejsciem do schroniska pod Bluemlisalp 3600m.n.p.m
gdzies w polowie drogi dostrzegamy już schronisko ,jako maly punkcik , wysoko na horyzoncie
Strasznie nam się droga dluzy,mowimy sobie jeszcze troche ,jeszcze troche, tylko ,ze to „troche” praktycznie nie istnieje.
Oczywiscie widoki nieziemskie co i cieszy nieziemsko :)
W końcu dochodzimy, jest 17godz. Jestem na wysokosci 2840m gdzie pieszo ,jeszcze nigdy w zyciu wyżej nie byłem ,mam zawroty glowy i efekt omdlenia :) dziwne, nie jest przeciez, az tak wysoko? na chorobe wysokogorską ?moze te przeklete fajki ?
Jakos się doczlapalem do schroniska ,szybka mocna kawa,zrobila co trzeba :)
W schronisku ,a raczej hotelu ,bo noc kosztowala 60e !!!!bylo pelno i jakos dziwnie nam się wszyscy przygladali, potem już wiedzielismy o co chodzi ...tylko my mielismy taki zasobny bagaz,wkoncu byliśmy już 7 dzien na nogach i te 7 dni było na naszych plecach :)
Po czesci byłem z siebie dumny ,wlasnie z tego powodu
dobra ..czas schodzic do malutkiej osady Griesalp
Wychodzimy ze schroniska i ...zwariowalem !:)
teraz już prawie w pelni sil moglem na spokojnie podziwiac te widoki,a zachod slonca ,wraz ze szczytami ,robil totalny bajzel z moich oczu....
schodzimy ostro w dół szlak z lancuchami,drabinki i kladki ,dochodzimy niedaleko Griesalp ,jeszcze spotykamy po drodze swistaka ,jakies 10 metrow od nas.
Wpatrzony w zielone zbocze, pieknie rzezbione przez zachod slonca.
Rozbijamy ostatni oboz ,jutro do domu ..ooo jak smutno „wypstrykane” 11 filmow ,450 zdjec na cyfrowce ,120 min uwiecznione na kamerze, prawie zdarte podeszwy,zmeczenie i usmiech na twarzach,wrazenia i jeszcze raz wrazenia.