Kolejny dzien znowu wita nas pieknym wschodem slonca ,a my zegnamy się z rejonem Aletsch i dalej schodzimy w dół do doliny Rodanu,wpierw przechodzac przez stara część wioski Betten gdzie ,ponad 200-stu letnie ,drewniane domy to istny skansen zamieszkany w 90% przez starszyzne tej wioski
Dochodzimy do nowszej czesci Betten polozonej nad rzeka Rodan ,ktora tak jak sama dolina oddziela Alpy polnocne od poludniowych.
Nie ma tu nic poza dwoma parkingami i kolejkami gondolowymi, kilka domow ,mostow i stacja kolejowa.
Tutaj konczy się nasza pierwsza część podrozy ,gdzies caly przebyty szlak z Brig do Betten liczyl ok.28 kilometrow.
Czekamy na pociag do Brig,ktory okazuje się …..”slynnym” czerwonym Glacier Expressem :)z wielkimi panoramicznymi oknami, gdzie widoki oczywiscie warte uwagi ,ale nie ma to jak patrzec z gory na te piekne okolice.
Dalej gdzies tkwia w pamieci te krajobrazy z okolic lodowca ,już pojawia się tesknota i smutek i obawa przed następna czescia wedrowki
po pierwsze, pada przelotny deszcz po drugie ,kolejnym miejscem wedrowki ma być szlak wytyczony za pomoca Google earth, kilka dni przed wylotem do Szwajcarii.
Co nas czeka ? Czy te miejsca znane tylko z mapy spelnia nasze oczekiwania?
Jeszcze nie wiedzialem jak bardzo się mylilem ….oczywiscie co do obaw. :)
Z Brig ,Doliną Rodanu, pojechalismy pociagiem do Leuk, które jest tak jak poprzednie Brig „bazą” wypadową do wielu osrodkow narciarskich i wypoczynkowo-turystycznych w kantonie Valais
W Leuk znajduje się najwiekszy sosnowy las w Szwajcarii, choc przy naszych rodzimych lasach nie robi zbytnio wrazenia, to na pewno wyroznia się wsrod ogoloconych skal ,okolicznych szczytow.
Znajduje się tu również kontrowersyjny w niektórych kregach ,system radarowy „Onyx” sluzacy szwajcarskiej armi (sic!) tu zatrzymujemy się tylko po to aby cos zjesc ,tym razem ten obiadek nie będzie z naszej turystycznej kuchenki :) a z restauracji...tutejszy sznycel z frytkami dobrze „wszedl”.
Dalej jedziemy autobusem ,dluga ,kręta droga wspina się serpentynami na wysokosc 1440 m.do miejscowosci Leukerbad.
Przepieknie polozone miasteczko wsrod ogromnych masywow skalnych z Daubenhornem 2942 m. na czele
W okresie zimowm jest oczywiscie miejscem wypadowym na okoliczne stoki, ale..słynie przede wszystkim ze swoich wód termalnych - jest największym w Europie uzdrowiskiem z cieplicami!!
Jest zimno ..pewnie jakieś 10 st. na wyjscie na szlak jest już za pozno i za bardzo nie wiemy gdzie się rozbic bo w okolo same tereny prywatne i zbocza stokow, co gorsza zaczynaja się zbierac ciemne chmury nad nami nie trzeba było dlugo czekac na deszcz........
po kilku herbatach z „prądem” :) i obeznaniu się z mapą Leukerbad ,ruszamy znaleźć nocleg, ktorym okazuje się :) mala szopka na siano ,ukryta gdzies pomiedzy polankami.
Jest idealnie..... otwarte, wyscielone sianko,w dobrej kondycji,bez robakow i innych niemile widzianych zyjatek :)zostajemy na noc .
Nastepnego dnia pogoda do bani, przychodzą sms-y , wiadomosci zle,ma padac caly dzien.......buuuu
Po poludniu idziemy do centrum na zakupy ,po jedzenie ,wode i prowiant na jutro ..przy okazji po piwku :) i ładujemy baterie do aparatow i kamery w miejscowej restauracji.
W drodze powrotnej, zbaczamy na chwile z naszej sciezki na inną ,gdzie opis wskazuje ” ~~>wodospady”
Mamy czas, więc idziemy ,moze będzie ciekawie?
Miejsce przeroslo nasze najsmielsze oczekiwania ..okazal się nim wąwóz ,dlugi na 600m z zawieszonymi na skalach kladkami dla pieszych wraz z kilkoma wodospadami ,robił piorunujace wrazenie.
Dzień jakoś minął, od jutra gloszą 3 dni slonca i mimo ciąglego deszczu ,znów pojawia się usmiech :)