9 rano ,jest juz dosc cieplo ,jakies 18 st.,idziemy 2 godz....25 st. w cieniu !!nie mamy wody pitnej!
Po godzinie od wyjscia z Oberfied mam suchoty :) przeklete fajki daja sie we znaki
przez chwile czuje sie jak Ci na pustyni co wody nie maja ,ale no wlasnie ....jestesmy w Szwajcarskich Alpach w swiecie praktycznie nie skazonym przez ingerencje czlowieka ..szukamy strumienia ..15 min. i jest !! lodowata zrodlana woda ,w tej chwili lepsza niz cokolwiek na swecie.
Dochodzimy do Riedelalp,malej wioski u podnóża lodowca,ktora wraz z kilkoma innymi wioskami w okolicy jest wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO oczywiście za sprawa samego lodowca
Nigdzie nam się nie spieszy więc jemy spokojnie sniadanie, robimy zapasy na wieczór i następny dzień,wylegujemy się na trawce popijajac piwko i delektujac się widokami na Alpy Penniskie...jest przeciez jakieś 25 st.C :)
Pora ruszac jeszcze jakieś 2 godz. drogi przed nami.
Mijamy malenkie jeziorko Blausee, za zimne na kapiel, ale nogi jak najbardziej można zamoczyc hehe ,zaraz obok przebiega linia kolejki gondolowej ,zimą dla narciarzy ,a w lecie dla leniuchów ,na co wskazuja osoby wokół jeziorka ubrane raczej na wypad do kosciola, aniżeli w góry :( no , ale biznes to biznes :)
Wreszcie docieramy do przeleczy Biel 2292m ,a stad widok który przerosl nasze najsmielsze oczekiwania,idziemy jeszcze troszke wyzej i zostajemy na 30 min z widokiem na.....
Aletsch - największy lodowiec Alp, leżący w Alpach Berneńskich, w kantonie Valais.
Aletsch ma długość - 23,6 km., zajmuje powierzchnię 117,6 km² i składa się z ok. 27.000.000.000 ton lodu!! i jest objęty rezerwatem znajdującym się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, razem ze szczytami Bietschhorn i Jungfrau
Zdjecia tego miejsca ,nigdy nie oddadza tego, co naprawdę się widzi...szczegolnie gdy pogoda nam tak bardzo dopisuje.
Schodzimy w dół do pieknej wioski Bettmeralp 1950m mijajac po drodze drugie z okolicznych jezior Bettmersee znacznie większe od poprzedniego,
Przechodzac przez Bettmeralp ,powoli w gdzies blizej nieokreslonej dali,dobiega do nas ”muzyka alp”,po 15 min okazuje się ,ze będzie nas mijalo okolo 50 wielkich jasno-brazowych , alpejskich krów, a im wieksza krowa to większy dzwonek ,a raczej dzwon u jej szyi, wierzcie albo nie ,ale procesja w Boze Cialo to przy tym mały pikuś :)
Tymczasem zaczynamy powoli schodzic z powrotem do doliny Rodanu,ktora dzieli Szwajcarskie Alpy na część północną i południową
Zatrzymujemy się na kolejny nocleg niedaleko miejscowosci Betten..dzisiaj,obladowane plecaki i częste postoje oraz dluga wedrowka dala nam troche w kość.
Rozbijamy namiot na wprost masywu Monte Leone 3553m, który to pieknie zmieniajac kolory przy zachodzie slonca. pozwolil nam zapomniec o bolacych miesniach i stawach.