Zachęceni przez Olgę i Piotrka opowieściami o wielkiej ilości nosorożców i słoni spotkanych w tym parku jechaliśmy tam z wielkimi nadziejami. Chcieliśmy bardzo zobaczyć nosorożce, bo widzieliśmy tylko jednego w Krugerze, a tu miało być ich mnóstwo. Poza tym wciąż nie mieliśmy skompletowanej Wielkiej Piątki. Po Kruger National Park mieliśmy na koncie bawoły, czarnego nosorożca, lwy i słonie. Wciąż brakowało leoparda. Chcieliśmy też bardzo zobaczyć lamparta. Park ten składa się w zasadzie z dwóch rezerwatów: HLUHLUWE GAME RESERVE (czyt.: szluszlui) i UMFOLOZI GAME RESERVE. Są one ze sobą obecnie połączone i zwierzęta mogą swobodnie się przemieszczać z jednego do drugiego.
Park jest położony około 150 km na południowy zachód od granicy z Mozambikiem i Swazilandem i około 200 km na północny wschód od Durbanu. Jest drugim, co do popularności rezerwatem w RPA. Zamieszkują w nim czarne i białe nosorożce, lwy, słonie, żyrafy, cała masa różnego rodzaju antylop, małpy, guźćce, zebry i inne. My byliśmy tylko w pierwszym z nich, ponieważ trafiliśmy na tak przeraźliwie upalny dzień, że jeżdżąc i wypatrując zwierząt pospaliśmy się jak dzieci i nie było sensu dalej jeździć. Wcześniej jednak widzieliśmy trochę zwierząt. Były oczywiście wszędobylskie Impale i inne antylopy, mnóstwo ptaków, słonie, guźćce, żyrafy i małpy.
Wydarzeniem dnia było spotkanie na drodze zebr, które nie miały możliwości skoku w bok, więc zostały dopadnięte przez nasze aparaty, co widać na załączonym obrazku: Bardzo mi się zebry podobają, więc byłem zachwycony, gdy mogłem wręcz pogłaskać zebrę wystawiając rękę z samochodu. Uszczęśliwiony tym czekałem na kolejne atrakcje. Później udało nam się znaleźć bardzo ładnego loopa z bajorkiem i drzewkiem po środku, gdzie stały sobie kolejne zebry, antylopy i skakały gużće. Widzieliśmy też przechadzającą się drogą iguanę. To nie był koniec. Za jakiś czas wypatrzyliśmy kolejne bajorko, a w nim rozwalone jak nieżywe nosorożce. Widok niesamowity. Te wielkie bydlaki leżały sobie rozkraczone w wielkiej kałuży błota i chroniły się przed gigantycznym upałem. Szkoda tylko, że były dosyć daleko. Niestety to była ostatnia atrakcja jaką uraczył nas ten rezerwat. Tak więc nie udało się zobaczyć afrykańskiego The Big Five i z "wielkim niedosytem" opuściliśmy park i RPA.