W Turcji już byłem dwa lata wcześniej. Byłem zachwycony możliwością połażenia po Stambule, po gigantycznym bazarze, możliwością zjedzenia prawdziwego tureckiego kebaba, a już w ogóle rewelacyjne było ponowne słuchanie śpiewów z meczetów. To jest niesamowite. Tak się ucieszyłem, że aż postanowiłem podzielić się tym z Marcinem, mającym fioła na punkcie krajów muzułmańskich. Zadzwoniłem do niego do biura i natchnąłem do dalszej pracy.