Jesteśmy już na wysokości Makarskiej, oddzieleni od wybrzeża wysokim łańcuchem Biokova, gdy przy drodze pojawiają się tablice informujące o krasowych osobliwościach. Planowo powinniśmy dojechać do końca autostrady ale decydujemy się lekko zboczyć :)
Modro i Crveno - dwa piękne jeziora w olbrzymich skalnych lejach, znajdują się w okolicy urokliwego miasteczka Imotski, położonego na zboczu . Oba w kształcie gigantyczych studni, są fenomenem na skalę światową . Głębsze Crveno jest obiektem naukowych ekspedycji i jeszcze do niedawna trudno było oszacować jego głębokość. Niedawna podwodna wyprawa płetwonurków oceniła ją na około 300 m (!) od powierzchni wody, nie ustalając jednak dokładnego położenia w mniej dostępnych partiach. Warto dodać, że poziom wody w zbiornikach zachowuje się zupełnie inaczej. Crveno jest pod tym względem znacznie bardziej stabilne, podczas gdy Modro ulega znacznym wahaniom, zwłaszcza na wiosnę gdy topnieją okoliczne śniegi lub w środku lata gdy mocno opada. Prawdopodobnie jeziora powstały na skutek zawalenia się stropów olbrzymich jaskiń, o czym świadczy też ponoć zmienna charakterystyka dna przechodzącego w zespół podziemnych rzek. W ścianach kraterów sporo jest wnęk i mniejszych jaskiń, które w czasie II wojny światowej wykorzystywano jako naturalne schrony. Dla przeciętnego turysty Crveno dostępne jest jedynie w formie widokowej, z samej krawędzi zawaliska. Natomiast Modro, nad którym wiszą resztki starej twierdzy, oplata zespół tarasów i kamiennych ścieżek z czasów cesarza Franciszka Józefa, którymi można dostać się do samej tafli. Można tam skorzystać z kąpieli w tym bardzo osobliwym zbiorniku, a na brzegu spotkać regularnych plażowiczów. Polecam tą formę rozrywki, choć sporo ekologów mówi o stopniowej dewastacji i zanieczyszczaniu jeziora przez turystów. Być może w przyszłości możliwość ta zostanie mocno ograniczona więc warto wykorzystać okazję. Dowiedzieliśmy się też, że w ostatnich latach poziom Modro w lecie mocno spada i zdarza się, że jezioro wysycha. W związku z tym powstała tradycja rozgrywania na tym miejscu meczy pomiędzy dwoma lokalnymi drużynami - Elfy vs Wilkołaki. Ciekawe czy to prawda ;)
Imotski jest świetną turystyczną alternatywą dla często przeludnionego wybrzeża. Ma przyjemną starówkę, a z wielu miejsc roztacza się wspaniała panorama, która rozciąga się aż po widoczny na horyzoncie potężny łańcuch Biokova. Nad miastem góruje zbudowana w X w. twierdza Topana, która również jest wspaniałym punktem widokowym. W jej ruinach znajduje się grób rzekomo związany z bardzo znaną (tłumaczoną na francuski przez samego Mickiewicza) bośniacką balladą Hasanaginica (Asanaginica - The Mourning Song of the Noble Wife of the Asan Aga). Fanom futbolu polecam odwiedzić miejscowy stadion, z pewnością jeden z ładniej położonych obiektów piłkarskich. Ciekawotką jest, że wg Chorwatów - Imostki to miasto Mercedesów. Wiele lat temu sporo mieszkańców emigrowało za chlebem do Niemiec i po powrocie przywoziło ze sobą samochód tej marki, zmieniając radykalnie motoryzacyjne oblicze miejscowości :)
Naprawdę warto spędzić tu spokojnie cały dzień albo nawet zatrzymać się na dłużej. My jednak nie mamy tyle czasu, szkoda. Czas nagli bo mija piętnasta, a przecież musimy jeszcze znaleźć nocleg na Peljesacu. Kilka zdjęć, krótki spacer i ruszamy dalej, kierując się na Zagvozd, Vrgorac i Ploce. Nie wracamy już na autostradę. Wąska górska droga widokowo kluczy serwując nam kolejne widoki. Od czasu do czasu pojawiają się małe skupiska domów, a my z daleka podziwiamy intensywne prace nad nowymi wiaduktami (pod ciągle przedłużaną autostradę) i górujące nad nami szczyty. Bliżej Ploce pojawiają się drobne jezorka i rozlewiska - bajka. Kto zwiedzał te piękne rejony ten wie o czym piszę, a kto nie był ten napewno rozpozna je przy pierwszej wizycie :) Jesteśmy już jednak bardzo zmęczeni i nie zatrzymujemy się nawet na chwilę, przed nami Peljesac.