Szukając ładnej plaży, powoli zmierzamy w kierunku powrotnym (drogą do Trpanja). Mijamy drogowskaz Żuljana - tak, to może być dobry pomysł. Wiele osób chwaliło walory tego miejsca w swoich relacjach, sprawdzimy.
Skręcamy i droga zaczyna majestatycznie kluczyć pomiędzy skalistymi zboczami. W koło rozciągają się skąpane w różnych odcieniach zieleni wzgórza - jest pięknie. W końcu docieramy do zatoki. Widać kilka domów tuż nad brzegiem i małą przystań. Przewodnik informuje nas, że w miesteczku brak miejsc do parkowania. Długo się nie namyślając podążąmy za pierwszą napotkaną strzałką z napisem - parking. Zatrzymujemy się na małym trawiastym placyku pomiędzy drzewami, prawie jak w sadzie. Troszkę dziwne miejsce na postój ale nie to jest teraz ważne - gnamy do wody.
Może to nie jest dzika odludna plaża ale nie ma tu tłoku, krzyków i jest na tyle kameralnie by w spokoju odpocząć z dala od sąsiedniego parasola. Przejrzysta woda kryje łagodnie opadające piaszczyste dno (sama plaża jednak z drobnych kamyczków). Wprawne oko uzbrojone w maskę, wytropi śmieszne płaskie ryby kamuflujące się w piachu. Po kąpieli wcinamy figi. Zostaniemy tu do późnego popołudnia.
Žuljana - widok rozciągający się z plaży na prawą stronę zatoki (panorama)