Pogodę mamy piękną, ciepło, słonecznie, troszkę wieje. Dopływamy do portu Snacko na Kumlinge. Mamy sporo czasu na przejechanie na drugi koniec wyspy do następnego promu. Za radą nauczyciela z Bydgoszczy (wielkie dzięki) przepływamy promem linowym na Seglinge i na drugim końcu wyspy znajdujemy poleconą plażę marzenie. Mała czyściutka przebieralnia, wygłaskane słońcem skały, pomost z drabinką, na morzu wysepki do skakania i nikogo. Rewelacja. Drzemka na rozgrzanych skałkach i powrót na nasza drogę. Po drodze oglądamy kościół i cmentarzyk i docieramy do portu . Tam znów spotykamy grupę z Polski i płyniemy na najdalej wysuniętą na północ część Alandów – Brando. Jeszcze 12 kilometrów pedałowania przez groble i mosty i docieramy do kempingu. Tam o zmierzchu następuje atak komarów.