Rano 19 sierpnia budzimy się na campingu w stolicy wysp i jedynym mieście. W miarę szybko się zbieramy zostawiając zwiedzanie na drogę powrotną. Jedziemy na wschód na archipelag. Jedziemy wzdłuż brzegu Bałtyku najpierw droga rowerową, potem razem z samochodami. Drogi, lekko różowe od koloru miejscowych granitów, kierowcy jeżdżą spokojnie, żadnych szaleństw, bezpiecznie. Bałtyk zupełnie inny niż nasz polski, bardziej przypomina pojezierze. Kamienie ogromne, wygłaskane przez wiatr i wodę. I wszędzie lasy. Bardzo pięknie i spokojnie.