Opóźnienia i świadomość, że musimy jeszcze tego samego dnia, najlepiej póki jest jasno, przejechać przez Budapeszt, kazały nam zrezygnować z jednego punktu naszego planu tj. miejscowości Esztergom. Przed nami było przecież jeszcze Szentendre.
Szentendre to miasteczko bardzo przypominające nasz Kazimierz Dolny i zresztą tak samo promowany – jako ukochane miejsce artystów. Można tam pospacerować promenadą nad Dunajem albo jedną z wielu wąskich, ale ślicznych uliczek, na których lokalni kupcy sprzedają taką węgierską cepelię;) Handel jest tam ewidentnie nastawiony na turystów zachodnich, bo przy produktach bardzo często widniały ceny w euro a nie w krajowych forintach. O te trzeba było już pytać:) Żałuję, że w Szentendre nie mogliśmy spędzić nieco więcej czasu, bo to naprawdę ładna, mająca swój klimat miejscowość.