Kolejny dzień naszego pobytu na Węgrzech chcieliśmy w większości poświęcić na tzw. Zakole Dunaju i trzy położone tam miejscowości - Szentendre, Wyszehrad i Esztergom. Niestety, pogubiliśmy się na przedmieściach Budapesztu (przez które trzeba było przejechać żeby dostać się na właściwą stronę rzeki) i straciliśmy sporo czasu. W niedoli pomógł nam pewien młody Węgier, który widząc nas gorączkowo śledzących atlas drogowy, sam zaproponował pomoc.
Pierwszym przystankiem miało być miasteczko Szentendre, ale ... przegapiliśmy je i pojechaliśmy dalej;] Niestety, jako kierowcy jazdę po tej części Węgier wspominamy nienajlepiej. Miasteczka są słabo oznaczone, tablice często zakrywają gałęzie rosnących w pobliżu drzew a zabytków to już trzeba szukać "na czuja". Tak też było w Wyszehradzie - kolejnym punkcie na naszej mapie. Niby droga tylko jedna, wzgórze jest, na nim zamek, ale którędy się tam dostać tego nie ma się jak dowiedzieć. Zapytaliśmy pana na stacji paliw jak dotrzeć na zamek, ale ten nic a nic nie umiał j. angielskiego i musieliśmy dogadywać się rękami. Pan machnął w którąś stronę i tam się udaliśmy. Faktycznie była kamienna droga na górę, która kończyła się przy jakiś budynkach sprawiających wrażenie zabytkowych ruin, a przy nich kręciło się trochę ludzi i pojawiła się też kasa. Tu znowu było pod górkę bo pani od biletów też nie znała angielskiego, a wszelkie informacje porozwieszane na ścianach były po węgiersku (poza rodzajami biletów;).Gdy udało się kupić bilety ruszyliśmy dalej przekonani, że są to bilety wstępu na zamek. Jakież było nasze zdziwienie gdy na górze okazało się, że trzeba było kupić kolejne bilety, bo te które już mieliśmy były wstępem do zwiedzania tych ruin na dole;/Do tego dowiedzieliśmy się jeszcze, ze na górę można było wjechać autem. Pobluzgaliśmy więc sobie przez chwilę na pana ze stacji benzynowej, który widząc nas w aucie wskazał nam pieszą trasę i przez to straciliśmy kolejną godzinę;/ Złość przeszła jednak natychmiast gdy zobaczyliśmy piękne widoki na Dunaj i okolicę. Szkoda, że krajobraz był nieco zamglony, bo mielibyśmy naprawdę piękne zdjęcia z tamtego miejsca.