Tirana.
Ciężko coś powiedzieć.. Duże stołeczne miasto, pełne turystów. Przez centrum miasta kilkakrotnie widzieliśmy przejeżdżające orszaki weselne (mimo, iż nie był to weekend). Nie dało się ich nie zauważyć. Albańczycy robią dużo hałasu, pobierając się. U nas też uruchamia się klaksony, jednak Albańczyków w tym względzie nie mamy szans pobić;)
Na zakończenie łazęgi po Tiranie (średnio dla nas interesującej) wstąpiliśmy na kawę. I w kafejce owej spotkaliśmy Polacy;)
Paulina z narzeczonym Albańczykiem (imię trudne, nie pamiętam) - pozdrawiamy:).
Wymieniliśmy kilka informacji, otrzymaliśmy kilka porad, co warto, czego nie i po godzinnej pogawędce ruszyliśmy w dalszą drogę.