2009-09-08

Z Juszkowego Grodu, przez Odrynki, jedziemy do Narwi. Przez wieki istniała tu osada obsługująca przeprawę przez rzekę, której w 1528 roku, Zygmunt Stary nadał prawa miejskie, fundując i uposażając jednocześnie kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Świętego Stanisława Biskupa Męczennika.

Z czasem miasto rozrosło się do kilku tysięcy mieszkańców. Współistnieli w nim, jak to na kresach dawnej Rzeczypospolitej było w zwyczaju, katolicy, prawosławni i Żydzi. Przy czym, jak zapisano w "Klirovoj Vedomosti", samych tylko prawosławnych, w 1846 roku, było w narwiańskiej parafii 2244 zamieszkujących w 282 domach.

Sielanka trwała, mniej więcej, do drugiej połowy XIX wieku. Później zaczęły się kryzysy, rewolucje i wojny. Potwierdzeniem degradacji Narwi do roli podrzędnej dziury, było odebranie jej praw miejskich w 1934 roku. Po przeszło czterystu latach, królewskie miasto Narew stało się niewiele znaczącą wsią gdzieś na Podlasiu.

Jakby tego było mało, wkroczenie wojsk hitlerowskich w 1941 roku, oznaczało zagładę dla narwiańskich Żydów, a wielu z tych, którzy uciekali na wschód z Armią Czerwoną, nigdy już do Polski nie wróciło. Część zwyczajnie tam pozostała, a część spoczęła w anonimowych mogiłach ofiar głodu, chorób i przypadkowych potyczek.

Pozostało jednak w Narwi kilka pamiątek po okresie dawnej świetności. Najcenniejsza z nich, to kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Świętego Stanisława Biskupa Męczennika. Nie jest to co prawda ten sam kościół, który ufundował król Zygmunt, ale stoi w miejscu poprzednika, a w jego wnętrzu znaleźć można elementy dawnego wyposażenia.

Ten pierwszy, według zdawkowych zapisów kronikalnych, na początku XVIII wieku był w stanie grożącej zawaleniem ruiny i praktycznie nie nadawał się już ani do użytku, ani do remontu. Dlatego, prawdopodobnie około 1740 roku, wzniesiono zupełnie nową świątynie, opartą, jak się domniemuje, na planach Jakuba Fontany. Architekta pracującego dla właścicieli Białegostoku - rodziny Branickich.

Choć wielokrotnie przebudowywana, budowla zachowała swój oryginalny charakter i pozostaje jednym z nielicznych przykładów drewnianych kościołów na Podlasiu.

Równie ciekawa i warta obejrzenia (lub zwiedzenia jeśli nadarzy się ku temu okazja), jest narwiańska cerkiew Podwyższenia Krzyża Świętego. Drewniana, na planie krzyża, z dzwonnicą, gankami i jedną kopułką, pomalowana na zielono... Przypomina inne podlaskie cerkwie, co absolutnie nie zmienia faktu, że jest po prostu ładna. Zbudowano ją w latach osiemdziesiątych XIX wieku, w centrum ówczesnego miasta. W prawosławny Wielki Czwartek 1990 roku, wnętrze cerkwi niemal doszczętnie spłonęło. Szczęśliwie, dzięki ofiarności parafian i, dosłownie, ich rękami, w kilka lat udało się je odrestaurować.

O wcześniejszych, stojących w tym miejscu cerkwiach, wiadomo niewiele ponad sam fakt, że istniały. W kronikach i dokumentach wspomina się je tylko kilka razy i to głównie "z inwentarza". Zachowała się jednak legenda o powstaniu pierwszej narwiańskiej cerkwi.

Jako jej fundatora legenda wskazuje kniazia Iwana Wiśniowieckiego. Szlachcic ów kresowy, przeprawiając się gdzieś na początku XVI wieku przez Narew, miał dostrzec w szałasie przewoźnika lampkę tlącą się przed ikoną Świętego Antoniego Pieczerskiego. Wzruszył go ten obrazek, a jednocześnie uznał, że godniejszym miejscem dla Świętego byłaby kapliczka. Ofiarował na jej budowę kilka sztuk srebra ze swej sakiewki, obiecując przy tym, że resztę zapłaci w drodze powrotnej. Wielkie musiało być jego zdziwienie, gdy wracając zamiast skromnej kapliczki, ujrzał zręby solidnej cerkwi. Obietnicy jednak dotrzymał i nie szczędził grosza na dokończenie budowy.

Odwiedzając Narew, warto też, ot tak, pospacerować jej uliczkami. Przy wielu z nich stoją stare, drewniane chaty. Czasem pięknie odrestaurowane, innym znów razem boleśnie nadgryzione zębem czasu. Zastanawiająco wyglądają posesje, na których obok chylących się pod ciężarem lat drewnianych domów, stoją nowe, betonowe potworki. Czyżby dziadkowie nie dali się zamknąć w bezdusznych apartamentach dzieci i wnuków i dożywają swych lat "jak Pan Bóg przykazał"? Ciekawe...

To pytanie, podobnie jak Narew, zostawiamy za sobą. Już wiem, że trzeba tu będzie wrócić. Zostało jeszcze kilka miejsc, dla których teraz "szkoda czasu". Przed nami jeszcze spory kawałek drogi.

  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew
  • Narew