Dlaczego? Bo przez Hiszpanów nazwany jest "hiszpańską Hawaną".
Dlaczego nie? Cadiz sprawia wrażenie "niedokończonego". Już kichał pies, że mało w nim zabytków i urokliwych miejsc. Najgorsze są wyskakujące na człowieka z każdej strony dźwigi i koparki. Na pierwszy rzut oka też widać, że miastu nie zależy na turystach: przed największą atrakcją - katedrą - został postawiony duży namiot i scena. I tak jest właściwie w każdym zakątku miasta.
Co do zobaczenia na miejscu? W sumie nawet nie wiem, co polecić. Jedyne, co może się w Cadiz spodobać to rzeczywiście ta andaluzyjska atmosfera i słynne "manana". Dla wielbicieli sztuki nowoczesnej - jedno z pięter ichniejszego muzeum ma bardzo fajną wystawę.
Czego nie znajdziesz o Cadiz w przewodniku? Że nie należy marnować 4 euro na wejście do Katedry. Jest brzydka, niezadbana, a 4 euro to gruba przesada (dla porównania - za wejście do nieporównywalnie piękniejszej Katedry w Sevilli zapłaciłam 2 euro).
Prawdziwy przebój: Z dobrą mapą to miasto można zwiedzić w 3 godziny.