Jezioro Lago Maggiore nazywane jest terenem koloru i pasji. Jest to część Szwajcarii, która jest magnesem dla turystów ze względu na ciepły klimat, słońce jak nad Morzem Śródziemnym albo na Lazurowym Wybrzeżu. Jezioro fascynowało pisarzy i poetów, malarzy i rzeźbiarzy od ponad 100 lat. Tutaj palmy rosną obok drzew orzechowych, a agawy tuż obok kamiennego muru. Można pochodzić ścieżkami “ponad” jeziorem. Powietrze jest nasycone zapachem jaśminu a słońce ma intensywne kolory i odcienie południa i nawet życie wydaje się łatwiejsze. A parę kilometrów od jeziora leżą Alpy na wysokości 3000m z lodowcami i widokami, które zapierają oddech. Tu jest wszystko: nietknięta natura, spektakularne widoki, najlepszy klimat w Szwajcarii, główne kulturalne wydarzenia, plaże, brzegi jeziora, wczesna wiosna, późna jesień, wino i specjalności kuchni oraz możliwość dowolnej ilości różnych wypadów, od golfa do sportów ekstremalnych jak kajak lub bungee jumping.
Ale nie dla mnie bungee jumping, bo moje kolano doskwierało od samego rana a pogoda “pod zdechłym azorkiem”, czyli lało. Rano troszkę słonce przeszło i mogliśmy troszkę pochodzić po miasteczku, ale chmury leżały nisko nad jeziorem i widoków żadnych.
Pojechaliśmy stateczkiem na Wyspę Brissago (Isola Grande St. Pancrazio). Jest tam Ogród Botaniczny w 1885 założony przez Baroness Antoinette de St. Léger. To ona, bogata imigrantka z Rosji przemieniła dziką wyspę w egzotyczny subtropikalny ogród. Na samym środku stoi nadal jej pałac i jego otoczenie jak oranżerie, przystań, rzymskie łaźnie, itd. Byliśmy jedynymi turystami na wyspie, (bo kto tam się wybiera jak leje). Ale nic, przeskakiwaliśmy z oranżerii do zadaszenia ogrodów warzywniaka, a potem na deszcz, aby podziwiać Ogród Japoński, lub Ogród Afrykański, czy Centralnej/Południowej Ameryki. Azalie, rododendrony, Japońskie palmy, różne rodzaje kamelii, japońskie banany, bambusy, miłorząby przenoszą” zwiedzającego na Daleki Wschód. Grupa Południowo-Afrykańskich roślin jest zaraz obok Centralno-Amerykańskiej sfery roślin i oferuje duże kwitnące magnolie, agawy, cyprysy, jukki, kalifornijskie maki pomarańczowe rosnące tylko w słońcu czy też krzak korka.
Pracownicy tylko jakoś dziwnie na nas patrzyli.
Po południu do Sanktuarium Madonna del Sasso. Przepiękny żółty kościół i klasztor franciszkanów, górujący wysoko nad miastem Locarno. A klasztor i kościół założony w 1480 roku przez Ojca Bartolomeo z Irvea. Dojechaliśmy wysoko nad Sanktuarium, schodzimy po mokrych schodach i widzimy tablice po polsku. “Ufundowana przez polskich żołnierzy w 1942 roku po walkach pod Monte Casino. Z wdzięczności Matce Bożej ufundowaliśmy tę tablicę”… nawet tutaj polska perełka.
Po drodze do domu kupujemy lokalne sery i coś niecoś na kolacje. W domu gotujemy pastę, warzywa i popijamy wspaniałym lokalnym winem. Padamy spać.